czwartek, 14 marca 2013

~Rozdział 12

No i jest niedziela. Ja obudziłam się w łóżku ze Zbyszkiem.
- Która godzina ? - wysyczałam do Zbyszka.
- Po 10. A co ?
- Ubieraj się - wstałam i rzuciłam butem Kubiaka w... Kubiaka - wstawaj debilu i do kościoła się ubieraj.
Po czym wyszłam z pokoju ZB9 i Dzika i ruszyłam do ,,swojego'' wzięłam wszystkie swoje rzeczy i wyszłam. Wróciłam do pokoju Zibiego i Michasia. Weszłam do łazienki i się przebrałam i ogarnęłam. Wyszłam i pośpieszyłam chłopców, potem wyszłam ponownie i powchodziłam do pokojów wczorajszych chłopaków i ich też pośpieszyłam żeby się do kościoła przygotowali.
Zeszłam na małe śniadanie i czekałam na holu na chłopaków.
- What are you waiting ? - spytał Anastasi przechadzający się po parterze.
- For the boys, taking them to church.
- I not belive than you can do it. - powiedział po czym po schodach zeszli chłopcy.
- But I did. - uśmiechnęłam się i razem z chłopcami poszliśmy do kościoła.
***
Tak jak mówił Igła, z nimi się da chodzić do kościoła. Całą mszę się odwracali, kaszleli, bekali, pierdzieli i te wszystkie upokarzające rzeczy.
Gdy szliśmy już do ośrodka, ktoś z tych omnibusów musiał coś wymyślić.
- Dawajcie idziemy sobie z ludzi jaja porobić. - wyskoczył Grzesiek.
- Nie wystarczy ci ? - spytałam oburzona, wciąż nie mogłam się otrząsnąć.
- No przestań się burzyć, ostrzegaliśmy. - poprzedził Igłę, Michał.
- Róbcie co chcecie ja idę do ośrodka. - ruszyłam, chłopcy wymienili ze sobą kilka zdań i dobiegł do mnie mój Romeo.
- No to mamy wolny pokój. - poruszał znacząco brwiami.
- Ostrzegam cię żebyś się przymknął, a co do pokoju to idę do trenera poprosić o nowy. Pa skarbie - dałam mu buziaka, weszłam do ośrodka i poszłam pod pokój trenera.
Zapukałam i weszłam do środka.
- Dzień dobry, nie przeszkadzam ? -spytałam grzecznie, trener siedział na łóżku z laptopem na kolanach.
- Nie, o co chodzi ? - spojrzał na mnie.
- Trenerze, bo ja mam taką wielką prośbę czy mogłabym dostać nowy pokój ?
- Oczywiście, nie ma problemu. - nie spodziewałam się takiej reakcji.
Podziękowałam i pobiegłam na recepcję po klucz.
Gdy już go uzyskałam, poszłam do Zibiego po moje rzeczy. On leżał z słuchawkami na uszach i patrzył w sufit, nawet nie słyszał jak weszłam, podeszłam do niego i złożyłam zachłanny pocałunek na jego ustach, on po chwili go odwzajemnił.
- Takie powitanie to czysta magia. - powiedział po czym jeszcze raz złączył nasze usta.
- Mam nowy pokój. Tylko mój, będziesz mógł wpadać - przytuliłam się do niego - ale teraz pomożesz mi się wypakować.
Wzięliśmy moje rzeczy i poszliśmy do mojego nowego pokoju.
Był taki sam jak tamten poprzedni, tyle że posiadał jedno łóżko, dwuosobowe. Co bardzo mi odpowiadało.
- To co robimy ? - spytał, po skończonym wypakowywaniu.
- A wiesz na co mam ochotę ? - spytałam z uśmiechem.
- Chyba podejrzewam. - oblizał wargę i się do mnie przysunął.
- Na obiad. - uśmiechnęłam się do niego i wybiegłam w stronę stołówki. Ale on dogonił mnie i wziął na ręce.
- Ale ja mam ochotę na coś innego. I dziś zrobimy to co ja chcę - pocałował mnie w czoło.
- A jak umrę z głodu ? - pffnęłąm.
- To cię pochowam - wystawił język.
Gdy byliśmy już w pokoju, rzucił mnie na łóżko i zaczął całować. Zdjął mi bluzkę i zaczął całować moje ciało od szyi do pasa, po chwili byłam pozbawiona biustonosza, ja nie byłam mu dłużna, zdążyłam zdjąć mu bluzkę i podziwiać jego ciało. Potem wzięłam się za jego spodnie.... (dalsza część +18, więc nie piszę)
(...)
Gdy już skończyliśmy, leżeliśmy na łóżku przytuleni.
- Kocham cię Martynko.
- Ja cię bardziej Zbysiu.
Spojrzałam na jego tatuaż.
- Śliczny jest.

- Ty śliczniejsza.
- Głupoty gadasz, ja też chcę tatuaż.
- Serio ? - spytał trochę zdziwiony.
- Serio, serio.
- To załatwione jak za dwa tygodnie wrócimy do Rzeszowa to pójdziemy.
- Ale nie przestaniesz mnie kochać, prawda ?
- Nigdy.
- Która godzina kociaku ?
- 16.30. Idziemy na obiad ?
- A jest jeszcze ?
- Dla ciebie zawsze.
Ubraliśmy się i ogarnęliśmy. Poszliśmy do kuchni a tam w najlepsze zajadali się nasze debile kościelne.
- Siema, dopiero wróciliście ? - spytał Igła.
- Nie, to raczej my powinniśmy zadać to pytanie. - odpowiedziałam.
- No my dopiero z podwórka wróciliśmy, a mi chodziło czy wy dopiero za drzwi, sorry zza łóżka Martyny, wróciliście.
- Haha bardzo śmieszne - powiedziałam z sarkazmem. - Co im powiedziałeś ? - spytałam mojego mężczyznę.
- Nie denerwuj się, to nie sprawa na teraz, przecież jesteś głodna. - podszedł do okienka i wziął dwie porcje, dla siebie i dla mnie. Ja w tym czasie przysiadłam się do chłopaków.
Gdy zjedliśmy poszłam do pokoju i czytałam książkę a potem zasnęłam na siedząco z książką w ręce.
-----------------------------------

Uwielbiam to zdjęcie *.*


Igła : Stop staring.
Dziku : W-what ? I'not staring.
Igła : You miss him, don't you. 
Dziku : Is it that obvious?
Igła : You guys should just stop fighthing and make up.
Dziku : It's not that easy.
Igła : Yes it is !. You two have been best friends since the begining. You can't just let him go like that.
Dziku : *Sighs* I thought he'd be my best man one day, you know. 
Igła :You need to talk to him, Michał. Please... For me ?
 


Przepraszam że taki krótki, ale naprawdę nie mam czasu na dłuższe a nie chcę żebyście dłużej czekali... Nie wiem o co chodzi w tej ich rozmowie, wydaje mi się że chodzi o Zbyszka ale z tego co mi się wydaje to oni się przecież nadal przyjaźnią. Wytłumaczcie mi, jak jest. Być może ja źle sobie to wytłumaczyłam. :>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz