Dodałam wieczorem rozdział ? Dodałam.
Zatem dzisiaj też spróbuje dodać wieczorem... jeśli nie to przepraszam :D
Łapcie gify z naszymi siatkarzami *.*
Z cyklu IGŁĄ SZYTE
Z chęcią bym tam była :>
(...) Chcę znów położyć rękę na piersi i poczuć to ściskanie w dołku, gdy będzie grany nasz hymn. ~Krzysztof Ignaczak.
~Piotr Nowakowski
Awww ten Misiek <3
czwartek, 31 stycznia 2013
środa, 30 stycznia 2013
~Rozdział 4
- No już czekajcie - Maja wyszła z łazienki z zniewalającym makijażem.
- Po co ci to co masz na twarzy ? - Ewela była trochę zdekoncentrowana.
- A tak po prostu, chciałam zobaczyć jak wyglądam w makijażu.
- Ta, bo ci uwierzę. Chodźcie bo śniadanie czeka.
Schodząc na dół, spotykaliśmy po drodze chłopaków i dziewczyny które patrzyły z przerażeniem na Majkę.
- Myślisz że nie przesadziła trochę z tym makijażem ? - skierowałam szeptem te pytanie do Eweliny.
- Trochę ? Strasznie przesadziła, do cyrku by jej nie przyjęli - mimo złego nastroju na korytarzu cicho zachichotałyśmy.
Zeszłyśmy na stołówkę, większość osób już kończyła jeść śniadanie, inni nawet jeszcze nie zaszli.
Usiadłyśmy do stolika, dziewczyny które zazwyczaj z nami jadły już dawno były w swoich pokojach.
Ze schodów zbiegli śpiewający : Bartman, Kurek, Jarosz i Ignaczak. Śpiewali coś typu : ,,Jesteś szalona''.
Bez namysłu zaczęli tańczyć, a wszyscy na sali zaczęli się śmiać. Za nich wyskoczył przebrany w sukienkę Nowakowski, teraz on śpiewał solówkę a chłopcy tańczyli ich dziki taniec.
Gdy skończyli ukłonili się a w pomieszczeniu wybuchły gromkie brawa i owacje na stojąco.
Chłopcy usiedli do osobnego stolika, patrząc z szokiem w oczach na Maję.
Po śniadaniu poszłyśmy na trening.
***
-To jak idziemy na imprezę ? - stałam już gotowa do wyjścia, koło mnie stała Maja, czekałyśmy na Ewelinę i na dolę miałyśmy spotkać się z Anią, Mariolą i Klaudią.
- No tak idziemy, tylko kolczyki założę.
Doszłyśmy do klubu, muzyka grała głośno, usiadłyśmy do stolika, Ewelina z Anią poszły zamówić coś do picia my rozglądałyśmy się za kimś znajomym, na próżno zresztą, nic nie było widać przez różne efekty.
- Macie tutaj bezalkoholowe drinki jako że jutro trening. - Ania podała mi i Mai szklankę z kolorowym napojem, Ewelina podała Marioli i Klaudii to samo co Ania nam.
Po wypiciu, niektóre dziewczyny poszły po jeszcze, za to ja z Mają poszłyśmy potańczyć, uwielbiam tańczyć (jeśli nie mogłabym grać w siatkę na pewno bym tańczyła). Tańczyłyśmy w najlepsze gdy Maja odeszła bo się zmęczyła ja tańczyłam sama ale i tak było super, w pewnym momencie straciłam równowagę i prawie bym się przewróciła gdyby ktoś mnie nie złapał. Gdy doszłam do ładu odwróciłam się i aż mnie zamroziło, przede mną stał Łukasz Kadziewicz.
- My to coś nie mamy szczęścia - mruknęłam złośliwie - po raz kolejny dzięki.
- Gdybym wiedział że to ty na pewno bym cie nie łapał. - powiedział zrezygnowany.
- Mogłeś to sobie oszczędzić. - powiedziałam i go wyminęłam wpadając a kogoś innego, w międzyczasie usłyszałam jeszcze kpiące mruknięcie ,,sierota''.
- Oj przepraszam nie chciałem - dopiero teraz zobaczyłam że jestem mokra, bo ktoś mnie oblał a był to Bartosz Kurek.
Postanowiłam nie brać przykładu z Kadziewicza i zachować się kulturalnie.
- Spoko, nic się nie stało i tak miałam już iść do ośrodka bo ktoś mi zepsuł zabawę.
- To ty ? Ta co stała przed ośrodkiem z Piterem, Igłą i Zibim ? Jeśli to ja ci zepsułem humor chociaż bardziej wydaje mi się że to Kadziu to przepraszam.
- Nie no to Kadziewicz, i tak to ja stałam z nimi, ale daj sobie spokój ja idę do ośrodka. Cześć.
- Poczekaj, ja właśnie też miałem iść, zaczekaj pod klubem ja tylko pójdę powiedzieć chłopakom że już idę.
- No okey, niech będzie.
Poszłam powiedzieć dziewczyną i wyszłam pod klub a tam zamiast Kurka stał Zbigniew Bartman, całkiem trzeźwy i całkiem przystojny. Stałam jak słup, myślałam że umawiałam się z Kurkiem.
- Oesu, ja jestem taka pijana czy to na serio Zbyszek ? - powiedziałam po czym przetarłam oczy.
- Bardzo śmieszne, wydaje mi się że aż tak brzydki jak Siurak to ja nie jestem. - wyszczerzył się Zibi.
- No nie czyli jednak - zrobiłam zrezygnowaną minę - jesteś o wiele brzydszy od Bartka. - Zbyszek zrobił smutną minę i odszedł, z udawanym fochem. Ja podbiegłam do niego od tyłu zakrywając mu oczy i chcąc dać mu soczystego buziaka w polika, lecz ten (specjalnie lub nie) odwrócił się i natrafiłam na jego usta. Na co on otworzył oczy z promiennym uśmiechem spojrzał na speszoną mnie.
- Przepraszam - mruknęłam nieśmiele.
- Ej ale za co bo jeśli za tego Siuraka to jak najbardziej najlepsze przeprosiny jakie kiedykolwiek w życiu uzyskałem, ale jeśli za tego buziaka to nie masz za co przepraszać. - przybliżył się do mnie chcąc mnie pocałować, zbliżał się i zbliżał i gdy nasze usta miały się spotkać...
- Przepraszam Zbyszek ale ja nie mogę - odeszłam od niego, kierując się w stronę ośrodka.
Dogonił mnie mówiąc
- Nie to ja przepraszam nie powinienem tak od razu, nie obrażaj się, miałem cię odprowadzić.
- Spoko, zapomnijmy o tym. A dlaczego ty a nie Bartek ?
- Powiedział nam ze idzie cie odprowadzić i zaraz wróci na co ja powiedziałem że już i tak miałem iść i że to ja mogę cie odprowadzić.
- Mi powiedział że się już zbierał.
- E tam nie przejmuj się, chciał być miły. Poza tym słyszałem że niezbyt lubicie się z Kadziem.
- Niezbyt lubimy ? Mało powiedziane, Kadziewicz ma obsesję na moim punkcie (pod złym znaczeniem tego zdania).
-Pierwszy raz spotkałem się z osobą która mówiła by z takim tonem o Łukaszu.
- Skończmy o nim. - nadal czułam się nieswojo po tym buziaku i niedoszłym pocałunku.
Właśnie wchodziliśmy do recepcji gdy Zbyszek złapał mnie za rękę.
- Chodź do mnie, oglądniemy coś.
- W sumie to czemu nie. Prowadź.
Jego pokój znajdował się na tym samym piętrze co mój tyle że na drugim końcu.
- Rozgość się.
- Jasne, z kim masz pokój ?
- Z Michałem.
- Kubiakiem ?
- Siewie.
- To co obejrzymy ?
- A co byś chciała ?
- Hymmm... Na pewno nie to o czym myślisz... Jakiś film może. - zrobiłam minę niczym samuraj.
- Haha wykryłaś mnie - zrobił ponurą minę.
- Czekaj poszukam czegoś, co powiesz na ,,Step up 4'' ?
- No dawaj. - nie chciałam mu mówić że już to oglądałam, ale nie zaszkodzi obejrzeć jeszcze raz.
Włączył film i położył się obok mnie, (oglądaliśmy na laptopie), jego ręka powędrowała nad moją głowę, niczym mnie obejmując.
Otworzyłam oczy, mój wzrok spotkał się z gołą klatą zapewne Zbyszka, podniosłam się, i dziwnym trafem zauważyłam nie tylko to że zasnęłam ze Zbyszkiem w łóżku, ale też że spałam tylko w jego koszulce i bieliźnie, nie przypomniałam sobie żebym się przebierała, ale wolałam zostawić to dla siebie i być może dla Zibiego.
- Cześć śpiochu - Zbyszek wyglądał jakby nie spał już bardzo długo.
- Długo nie śpisz ?
- Niezbyt, nie chciałem cie budzić, tak słodko wyglądałaś.
- Mam nadzieje że się nie śliniłam. - zrobiłam minę typu ,,-.-''
- Haha, nigdy w życiu. Idziemy na obiad, czy darujemy sobie ?
- Na OBIAD ?! - jeśli zaraz będzie obiad znaczy że nie byłam na treningu.
- No śniadanie przespałaś.
- A które jest godzina ?
- Dochodzi 12.30 a co ?
- Nie byłam na treningu.
- Nie martw się jakoś to załatwię. Zresztą dzisiaj piątek, zrozumie.
- Ale ja nie rozumiem, co z tego że jest piątek ?
- W każdy czwartek trenerzy się spotykają, niby coś tam decydują z tym kolesiem co decyduje o ośrodku. Ale potem wychodzą na niezłej bani.
- No i co w związku z tym ?
- To że zazwyczaj zapominają o treningu i sami się nie pojawiają. My do tego przywykliśmy i też w piątki sobie odpuszczamy.
- A to spoko - znów opadłam na łóżko, jak na nieszczęście moja głowa znów opadła na jego klatę. Chciałam zmienić pozycje.
- Zostań, tak mi wygodnie.
- Mi też.
Rozmawialiśmy ze sobą długo, w pewnym momencie do pokoju wpadł Kubiak z Kurkiem i Jaroszem.
- A nie mówiłem ! - Kurek patrzył na nas triumfatorsko, Jarski z uśmiechem od ucha do ucha a Misiek w miarę normalnie.
- Co mówiłeś ? - Kubie uśmiech z głowy nie schodził.
- No że tak się to skończy, wylądują w łóżku. - Chłopacy zaczęli się śmiać, jedynie Zbyszek był trochę zamieszany, ale nie tak jak ja.
- Zbyszek ja już pójdę. - Wstałam z łóżka założyłam spodnie i buty. I wyszłam zabierając bluzkę i torebkę, z korytarza krzyknęłam tylko - Oddam ci bluzkę przy najbliższej okazji !
***Tymczasem u chłopców***
- Jesteście z siebie zadowoleni ?! Zjeba*iście sprawę po całości ! - Zbyszek wybuchł, wstał i się ubrał.
- Zbyszek my nie chcieliśmy, serio sorry koleś. - Misiek próbował ich wytłumaczyć.
- Daruj sobie Misiek, a i Siurak chciałbym cię uświadomić że DO NICZEGO NIE DOSZŁO !! - wyszedł z pokoju a chłopcy tylko odprowadzili go wzrokiem.
- Ty to żeś musiał coś dowalić, Siurak - Jarski poklepał Bartka po plecach.
- Ej nie sądzicie że Zibi się zakochał ? - Misiek usiadł na swoje łóżko drapiąc się po głowie.
- Serio myślisz że Zbyszek potrafi się zakochać ? - Jarosz popatrzył na Miśka jak na głupka.
- A co ty myślisz że Zibi to robot, on pewnie też ma uczucia. - Michał zrobił facepalma.
***Martyna***
Wpadłam do pokoju, trochę zmieszana bo dziewczyny siedziały i tak jakby na mnie czekały.
- Wybrałam zły moment ? - popatrzyłam na nie zmieszana.
- No trochę, jakbyś przyszła 2 minuty wcześniej trafiłabyś na trenera, który mówił że treningi od piątku do niedzieli są odwołane do czasu nieokreślonego.
- Czyli to prawda - powiedziałam sama do siebie.
- Gdzie byłaś w nocy ? - Maja była bardzo zaciekawiona
- U Zibiego - przyznałam się nieśmiało.
- Coś się kroi...
- Weźcie się.
- A tak ogólnie to zapomniałaś o takim sprzęcie jak telefon komórkowy ?
- Kurde, wychodzi na to że tak - przypomniałam sobie że od jakiegoś czasu nie używam komórki, pobiegłam więc do torby i wyjęłam swoją ,,cegłę'' była wyłączona - wyładowała się.
Podłączyłam do kontaktu ładowarkę i zaczęło się ładować.
- Skoro mamy dzisiaj wolne to chodźcie na basen.
- Ja jestem na tak !
- To ja też.
Jako że basen (odkryty także) był w ośrodku, przebrałyśmy się w pokoju i narzuciłyśmy na siebie jakieś sukienki. Na dole były jeszcze jakieś osoby, ale o siatkarzach można było pomarzyć.
Nie miałyśmy zamiaru wchodzić do wody więc opalałyśmy się ja z Mają plecy, Ewelina brzuch.
Nagle poczułam że ktoś łapie mnie i podnosi do góry.
Zaczęłam krzyczeć, ale po chwili poznałam ten śmiech.
- Zbyszek błagam puść mnie, mam lęk wysokości. ! - krzyczałam z prośbą w głosie.
- Żartujesz sobie ? Puszczę cię ale do basenu !
- Nie Zbysiu proszę, ja nie chcę.
- Ale to nie było pytanie.
- Jeśli ja to ty też.
Gdy stał już na krawędzi basenu podbiegł do niego Krzysiek i popchnął go, po chwili znaleźliśmy się w wodzie.
- Moje włosy ! Nie żyjesz ! - odwróciłam się i ochlapałam go wodą, za chwilę zaczęła się wojna na chlapanie ! Po skończonym rozlewie wody, Zbyszek podszedł do mnie (basen jak na niego był płytki) i mnie przytulił.
- Przepraszam za rano, mogłem się tego po nich spodziewać.
- Nic się nie stało - popatrzyłam mu w oczy - Zbyszek pewne pytania męczą mnie od jakiegoś czasu, obiecaj mi że jak je zadam odpowiesz i się nie obrazisz.
- Pytaj !
- Jak pierwszy raz spotkałam się z Kadziewiczem powiedział do Krzyśka coś typu : kolejna dla Bartmana. A jeszcze rano Bartek. Zibi wytłumaczysz mi ? - trochę głupio mi było pytam o takie rzeczy i to jeszcze na basenie wśród ludzi dobrze nam znanym. Zibi wyglądał na niewzruszonego.
- Wiedziałem że kiedyś zadasz to pytanie, więc jak obiecałem odpowiem. Kiedyś byłem znany jako koleś typu :,,poderwij, przeleć, zostaw'' ale niedawno coś we mnie trafiło jakby strzała amora, był to dzień jak spotkałem ciebie, Krzysiek wierzy że się zmieniłem, ale większość nie może się do tego przyzwyczaić. - popatrzył na mnie swoimi pięknymi oczami, i coś we mnie pękło poczułam że też coś do niego czuję.
- To miłe. - to było takie dziwne, nagle wszystkie głosy ucichły a wszystkie oczy były zwrócone na nas, ale dla mnie najważniejszy był on, patrzył w moje oczy z takim uczuciem.
- Nie chcę popełnić tego samego błędu co wczoraj więc - ochlapał mnie wodą.
- Głupek ! - zaczęłam się śmiać i podeszłam do drabinki potem po niej weszłam i podeszłam do leżaka zabierając sukienkę i tłumacząc dziewczyną że muszę iść do pokoju zadzwonić do kolegi (tak serio to naprawdę chciałam to zrobić).
Doszłam do pokoju wchodząc rzuciłam sukienkę na podłogę, podeszłam do telefonu i zobaczyłam ,,59 nieodebranych połączeń od Dziadek'' to pięknie dziadek się martwi a ja nawet nie raczyłam go poinformować że należę do kadry, nie czekając na nic wybrałam jego numer, od razu oderał.
- No wnusiu co się dzieje ? Gdzie ty się podziewasz ? Mama mówi że uciekłaś z domu, stało się coś ?
- Dziadziu nie martw się pokłóciłam się z mamą i nie mam zamiaru jej przepraszać, a jestem w Spale.
- Słucham gdzie ty jesteś ? W Spale ? Nie rozumiem.
- Bo ja nie zdążyłam ci powiedzieć że Karolina złapała kontuzję i Świderek wziął mnie do kadry.
- No pięknie ! Ale to nie zmienia faktu że mnie olałaś !
- Dziadku przepraszam to się nie powtórzy, to emocję tak zrobiły. Przepraszam.
- No już uspokój się słoneczko, odpocznij bo coś czuję że się zmęczyłaś. Papa, powodzenia życzę.
-Dzięki pa !
Odwróciłam się a tam siedział...
Haha biedny Krzysiu ;(
Zgadzacie się ? :>
Prawda czasem boli
Aż łza kręci się w oku ;(
Święta prawda !
Co jak co ale żeby Zbyszek się tak poświęcił. :D
Co do rozdziału i nie tylko !
Pytania są takie :
1. W którym rozdziale chcecie żeby rozkwitła miłość Martyny z kimś ?
2. W którym rozdziale Martyna ma zacząć wchodzić na trop ojca ?
3. Podoba wam się opowiadanie ?
4. Mam pisać dalej czy dać sobie spokój ?
5. Dodawać pod rozdział obrazki ?
6. Podoba wam się konflikt między Kadziewiczem a Martyną ?
Z cyklu : ,,Czy Krzysiu ma normalnie w główce ? Nawet jeśli nie i tak go kochamy <3''
Co do Igłą Szyte pojawił się wpis na Twitterze (nie wiem czy to ktoś się nie podszywa, ale chciałam wkleić) więc macie ode mnie zdjęcie :
Na razie koniec do zobaczyska potem to baj bajki ;*
wtorek, 29 stycznia 2013
Ulubiony siatkarz !
No hej. Rozdziału raczej dzisiaj nie będzie ale postaniowiłam zrobić coś typu ankiety. Jaki jest wasz ulubiony siatkarz, najlepiej by było jak byście podali 5.
Może ja zacznę :
Mój siatkarski numer 1 to :
Może ja zacznę :
Mój siatkarski numer 1 to :
Zbigniew Bartman !
Mój Siatkarski numer 2 to :
Krzysztof Ignaczak !
Mój siatkarski numer 3 to :
Jakub Jarosz !
Mój siatkarski numer 4 to :
Michał Winiarski !
Mój siatkarski numer 5 to :
Mariusz Wlazły !
To ja już przedstawiłam swoją sitkarską piątkę :D Teraz wasza kolej ! :) :*
poniedziałek, 28 stycznia 2013
~Rozdział 3
- Dawaj swoje rzeczy i chodź na górę. - Krzysiu był bardzo przejęty moim telefonem.
- Krzysiek, a twoja żona, ona nie będzie miała nic przeciwko ?
- Nie no co ty, wyjechała z dzieciakami na małe wakacje, chodź bo zmarzniesz - wziął moje rzeczy i poszedł do mieszkania. Ja za niem, zaparzył kawę i usiadł na krześle w kuchni.
- Napijesz się ? - spytał pokazując na szklankę kawy.
- Jasne, Krzysiek naprawdę dziękuje, gdyby nie ty musiałabym spać na ulicy.
- Powiesz co się stało ? Oczywiście nie nalegam - Krzysiu zrobił obojętną minę, chociaż widziałam jak zżera go ciekawość.
- Pokłóciłam się z mamą, normalnie to bym nie mówiła o co, ale wydaje mi się że tobie mogę zaufać.
- No pewnie że możesz, będę milczał jak grób.
- Nie wiem czy wiesz ale wychowałam się bez ojca, nawet nie wiem jak się nazywa czy też wygląda, jedyne jednak co wiem jest to że grał w siatkówkę, kiedyś nawet znalazłam to - wyjęłam zdjęcie z portfela i pokazałam Krzyśkowi - matka nigdy nie chciała mi nic o nim powiedzieć, no i dziś powiedziała mi że jestem taką samą samolubną idiotką jak on, na to ja że ona jest tchórzliwą kretynką, była oczywiście jeszcze zbędna wymiana zdań, po czym ja pobiegłam do pokoju zabrałam najpotrzebniejsze rzeczy i zaraz nie było mnie w domu.
- Oj to nie dobrze, a co do tego zdjęcia to koleś wydaje się znajomy.
- Naprawdę, ? Wiesz kto to jest ? - już myślałam że odnajdę swojego ojca
- Nie no mówię tylko że jest znajomy ale nie wiem kto to może być.
Gadaliśmy jeszcze długo i tak koło 5 poszliśmy spać.
***
- No gdzie oni są !? - czekałam z Krzyśkiem na Zbyszka i Piotrka pod samochodem, Igła uprzedził mnie że zazwyczaj jeżdżą razem na treningi.
- Powinni już iść, uspokój się zdążymy - w momencie gdy Krzyś mnie uspokajał za rogu wyłonili się nasi koledzy.
- Oesu ! Co ty tu robisz Marti ? - Nowakowski zrobił minę niczym debil.
- Nie ważne, potem wam opowiemy, wsiadajcie bo nie zdążymy - Krzysiu zachował zimną krew.
Ja siedziałam obok prowadzącego Zbyszka a z tyłu siedział Igła i Pit.
Gdy dojechaliśmy na halę, poszliśmy się przebrać, oni do męskiej ja do damskiej.
Zobaczyłam Karolinę i wtedy przypomniałam sobie o planie Krzysia. Z chęcia przebrałam się i wyszłam z szatni. Krzysiek spojrzał na Karolinę ze złością. Piotrek spytał czy pamiętam co mam zrobić, co ja potwierdziłam.
Po ćwiczeniach, o dziwo zmieniliśmy styl wybierania, zwykle trenerzy wybierali składy, dziś wybierał Piotrek i Zbyszek. Tak jak miało być byłam w drużynie Piotrka z Igłą, Karola była ze Zbyszkiem. Plan Krzysia się sprawdzał.
- I co teraz ? - byłam ciekawa co mam robić.
- Nic, po prostu graj.
Graliśmy wszystko było w normie gdy w pewnym momencie Igła podbiegł do mnie i powiedział ze mam podać do Pita.
Piłka którą serwował Zbyszek wleciała wprost na ręce Igły ten skierował ją w moją stronę a ja (według polecenia) podałam Pitowi, który uderzył w nią w kierunku Karoli tyle że nieco w lewo żeby ta pobiegła w jej stronę, w tym momencie Zibi niby niechcący podstawił jej haka i ta upadła na parkiet wydając z siebie głośny okrzyk bólu. Na twarzach chłopców widniał triumfatorski uśmiech. Ja byłam nieco przerażona ale mimo woli uśmiech sam wchodził mi na twarz. Do Karoli podbiegli lekarze i trener, od razu stwierdzili że Karola jest nieprzytomna i ma złamaną nogę. Ku mojemu zdziwieniu na hali był też Alojzy Świderek, podszedł do jednego z trenerów i po szybkiej rozmowie z nim, podszedł do mnie.
- Ty młoda damo - wskazał palcem na mnie.
- Słucham ?
- Jesteś rozgrywającą - kiwnęłam głową - niesamowicie dobrą rozgrywającą. Ja w reprezentacji takich potrzebuję. Od początku chciałem ciebie. Ale ktoś dział na mnie nie korzystnie, i to nie był twój trener, - spojrzał na Izę i teraz zwracał się do niej - jemu należą się przeprosiny - teraz znów patrzył na mnie - jutro o godzinie 9.00 po hala Podpromie czekasz ze swoimi rzeczami na wyjazd do Spały. Zrozumiałaś ? - zamurowało mnie, jeśli wtedy trzeźwo myślałam to WŁAŚNIE DOSTAŁAM SIĘ DO REPREZENTACJI !
- Tak ! Oczywiście ! - byłam wniebowzięta - czy to oznacza że teraz oficjalnie należę do Reprezentacji ?
- A co ty myślałaś, że do Spały jedziesz na wycieczkę.
Dziewczyny mnie przytuliły ale chłopców już nie było. Poszłam się przebrać, trochę miałam wyrzuty sumienia że brałam udział w tym przedstawieniu, które doprowadziło Karolę do takiego stanu. Przebrana wybiegłam przed Podpromie i rzuciłam się szyję Igły
- UWIELBIAM CIĘ DEBILU ! - to że byłam na nich okropnie zła nie równało się z tym że jestem szalenie szczęśliwa z powodu Reprazentacji.
- Ej a nas ?! - Piotrek ze Zbyszkiem krzyknęli jednocześnie.
- Oj dajcie spokój. A tak serio to jesteście skończonymi kretynami, mogliście ją dożywotnie skarać na wózek, wy używacie czasem mózgów ?
- Ej nie denerwuj się, wsiadaj do auta i jedziemy do mnie. - Igła otworzył mi drzwi i sam wsiadł do samochodu.
- To co idziemy do mnie, do ciebie - Zbyszek wskazał na Pita - czy do ciebie? - teraz na Igłę.
- Do Igły. - odpowiedziałam bez namysłu. Chłopcy tylko na mnie spojrzeli i wzruszyli ramionami. Weszliśmy do mieszkania Igły, Zbyszek z Pitem poszli do salonu, Igła do kuchni a ja poszłam się odświeżyć do łazienki.
Właśnie wychodziłam spod prysznica gdy usłyszałam ich rozmowę dobiegającą z salonu.
- Nie macie jakiś chociaż lekkich wyrzutów sumienia, bo mnie to jakoś dręczy. - był to zapewne głos Pita.
- Ja nie wydaje mi się że Martyna była godna poświęcenia =Zbyszek
- Ale żeby aż tak ? = Piter
- Tamta oszukiwała= Zibi
- Nie znaczy to że musieliśmy tak ostro reagować= Piter
- Pit daruj sobie, wyleczy się i będzie miała nauczkę na przyszłość=Igła
- Najbardziej jednak męczy mnie to kto w ty maczał jeszcze palce, Świderek mówił że to nie Kamuda, a jemu nie sposób nie wierzyć=Zibi, w tym casie spadła szczotka do włosów na ziemie, chłopcy ucichli.
- Dobra koniec pogadamy o tym kiedy indziej=Igła.
Ubrałam się i wyłszłam do chłopców. Usiadłam obok Igły na przeciw Zbyszka i Piotrka.
- To jak jutro Spała ! - Piotrek był strasznie ucieszony.
- To znaczy że wy też jedziecie ? - nie wiedziałam że chłopcy też jadą.
- No a co ty myślisz że specjalnie dla ciebie będą tu przyjeżdżać autobusem reprezentacyjny ? Tak się składa że jedziesz jako jedyna osoba płci żeńskiej w tym autobusie który zagości w Rzeszowie. Od nas jesdzie tylko 5 osób w tym nas czworo i Grzesiu Kosok.
- Fajnie wiedzieć. - trochę głupio się czułam z myślą że jadę sama z gościami ponad 2-metrowymi.
- Pójdę po coś do picia, Igła gdzie chowasz coś mocniejszego ? - Piter wstął i nie czekając na odpowiedź Krzyśka poszedł do kuchni.
- Krzysiu nigdy nie mówiłeś że kiedyś byłeś wyższy niż teraz- Piter wszedł ze zdjęciem mojego ojca do pokoju, zupełnie zapomniałam że wtedy je tam zostawiłam.
- A jakoś mi to wypadło z gło... CO ? Ja nigdy nie byłem wyższy niż teraz ?! - Krzyśiek był masakrycznie zdziwiony, za to ja i Zibi turlaliśmy się ze śmiechu. Po napadzie smiechu musiałam wyjaśnić sytuację.
- To mój tato.
- Twój tato gra w siatkę nie wiedziałem - Piterowi oczy zabłysły.
- Nie wiem co robi mój ojciec - miałam tego dość ciągłe wyjaśnienia - przepraszam - poszłam w kierunku ,,mojego pokoju''. Chłopcy odprowadzili mnie wzrokiem, po czym Igła wytłumaczył moje zachowanie. Po jakimś czasie usłyszałam zamykające się drzwi wejściowe i ciche pukanie, i w drzwiach pojawił się Krzysiek.
- Chłopacy już poszli, ty się już kładź dobrze ci zrobi. Dobranoc - i ponownie zniknął a na jego miejscu pojawiły się drzwi.
***
Staliśmy już wszyscy, 4 mężczyzn i jedna ja, właśnie nadjechał autobus, doszedł do nas Alojzy Świderek, wszyscy wsiedliśmy do autobusów, pojawiły się komentarze, miłe jak i te gorsze. Usiadłam na jednym fotelu obok mnie usiadł Krzysiek po drugiej stronie Zbyszek.
Zadziwiającym faktem było to że Krzysiek wstał i pociągnął mnie za sobą.
- Chłopcy to jest Martyna, jest ona nową reprezentantką Polski, życzę sobię abyście odnośli się do niej z taktem wyrozumiałości. Dziękuję z uwagę i życzę miłej podróży. - niektórzy chłopcy kiwając głową zachichotali, inni też nie zaragowali, niktórzy poprostu tego nie słyszeli.
Krzyś spowrotem usiadł.
- I co ? Podoba się ?
- Autobus ? Całkiem spoko - chłopcy dookoła nas wybuchli śmiechem, mieli jakieś dziwne poczucie humoru.
- Nie przejmuj się, jeszcze tylko Bełchatów i WITAJ SPAŁO !!! - Piotrek zawsze potrafił zabawić -.-Siedzieliśmi i gadaliśmy jeszcze trochu, polubiłam dużo osób, z wzajemnośćią, gdy nagle autobus się zatrzymał i wszedł : Michał Winiarski, Paweł Woicki, Paweł Zatorski, Karol Kłos no i oczywiście Mariusz Wlazły*. Od razu wiedziałam że to Bełchatów. Chłopcy się przywitali i usiedli nie daleko nas. Polubiłam każdego z nich. Nawet Pawła Zagumnego, chociaż dość dużo nie mówił. W autobusie brakowało tylko Bartosza Kurka, Jakuba Jarosza, Łukasza Żygadły i tego nie byłam pewna czy on w ogóle będzie Łukasza Kadziewicza.
Przez całą drogę płakałam ze śmiechu. Nadszedł czas przywitać się z nowymi/starymi koleżankami (znałam dziewczyny z Sopotu).
Gdy wszyscy wyszliśmy poczułam się tak jakby trochę mała.
- Zatem chłopcy idźcie się podzielić pokojami, a ja z Martyną idą się przywitać z dziewczynami.
Wraz z Świderkiem doszłam do hali pewnie treningowej, było tam około 20 dziewczyn, które znałam z telewizji, pan Alojzy dmuchnął w gwizdek i każda stanęła w bez ruchu.
- Witam was wszystkie, pewnie wile z was zna już Martynę ale dla osób obcych tej osobie przedstawię ją to jest Martyna Dębicka nowa rozgrywająca naszej drużyny - po przemowie trenera (od dziś mogę tak mówić) zostałam przywitana gromkimi brawami i wielkim przytulaskiem. Byłam bardzo miło przywitana i z każdą dziewczną od razu złapałam dobry kontakt.
- Chciałbym wam ogłoscić że powraca do was wasz był trener Wiesław Popik** a ja będę tylko pomagał wrazie czego.
W pokoju byłam z Mają Tokarską i Eweliną Sieczką. Dziewczyny są bardzo miłe i przyjazne, pomogły mi się wypakować i oznajmiły że są tu już od wczoraj, potem poszłyśmy na obiad, bardzo pyszny i tam spotkałam się z chłopcami, przy stoliku siedziałam z Mają, Eweliną, Dorotą, Klaudią, Anią i Mariolą czli prawie cały skład Spotu. Po jakimś czasi gdy już zjadłam wychodzilam z jadalni i wpadłam na jakiegoś gościa z dość ponurą miną.
- Ojć przepraszam nie widziałam pana.
- To załuż okulary ! Zmykaj stąd to nie zajazd hotfanek ! - był fest wkrzony, ale nie tak jak ja NIE JESTEM PRZECIEŻ ŻADNĄ HOTFANKĄ! Na szczęście zaraz wybigł Krzysiek za mną bo tak to mógłby zbierać zwłoki albo moje albo jego.
- Spoko Kadziu to Martyna, nowa u dziewczyn jest całkiem okey, no mała zmykaj do sibie o 19.00 bądź pod hotelem. - tak jak kazał Igła poszłam do siebie słsząc pomrukiwania Kadziewicza w stylu : kolejna dla Bartmana.
Nie zbyt wiedziałam o co chodzi ale mogłam się domyślić, chociaż w głębi duszy wolałam nie. Dziś trenigu nie było razem z dziewczynami opowiadałyśmy o sobie i po 2 godzinach wiedziałyśmy o sobie wszystko naprawdę były super (najbardziej polubiłam Maję) pokazywałam im nawet to zdjęcie też mówiły ze kogoś przypomina ale nie wiedziały kogo dochodziła 19. Słyszałam dźwięki otwieranych drzwi i tupot stóp. Postanowiłam się zbierać, by być punktualnie o 19 w wyznaczonym miejscu.
Chłopcy już czekali a minaowicie Zibi, Pit i Igła.
Spojrzałam na zegarek była 18.59 więc się nie spóźniłam.
- No słucham o co chodzi ?
- Chcemy ci pomóc odnaleźć ojca.
- Wow, nie spodziewałam się, pomogliście spełnić mi pierwsze marzenie a teraz drugie ?
- Pit ma przeczucie że koleś na zdjęciu to ktoś bliski nam i tobie.
- No co wy to mój ojciec to oczywiste że jest mi bliski ! - byłam wstrząśnięta ich głupotą.
- Nie chodzi o to, mam wrażenie że ten ktoś jest blisko nas.
- Chyba nie macie zamiaru chodzić po każdym człowieku który tu jest i pytać go czy on przypadkiem nie jest tym gościem na zdjęciu ?
- Miałem taka pierwszą myśl - Piter był przerażająco głupi.
Staliśmy jak słupy nie odzywając się gdy za budynku wyskoczył Kuba Jarosz i Bartek Kurek.
- O a co wy tu ? - kuba spojrzał na mnie - kim jesteś ? - chłopcy wybuchli śmiechem a Kuba stał przerażony.
- Martyna jestem, nowa rozgrywająca Polski. - Jaroszowi gały wyszły, podobnie jak Bartkowi.
- A to przepraszam nie wiedziałem, wiesz chłopcy czasem przyprowadzali do pokoi jakieś koleżanki napotkane na drodzę więc myślałem.- Kuba chciała ciągnąć dalej, ale Zbyszek kopnął go.
- Zamknij się i nie myśl.
Wszyscy wróciliśmy do hotelu napotykając się jeszcze na Łukasza Żygadłę który właśnie przyjechał.
Obrazek znalazłam na BESTACH
----------
* Mariusz Wlazły - nie ma go w reprezentacji ale ja bez niego nie potrafiła bym pisać
** Wiesław Popik - jest tylko tymczasowym trenerem.
Przepraszam jeśli coś poknociłam przy zespołach ale nie ma jeszcze wyznaczonej drużyny na 2013 rok. Zapraszam do czytania i komentowania.
- Krzysiek, a twoja żona, ona nie będzie miała nic przeciwko ?
- Nie no co ty, wyjechała z dzieciakami na małe wakacje, chodź bo zmarzniesz - wziął moje rzeczy i poszedł do mieszkania. Ja za niem, zaparzył kawę i usiadł na krześle w kuchni.
- Napijesz się ? - spytał pokazując na szklankę kawy.
- Jasne, Krzysiek naprawdę dziękuje, gdyby nie ty musiałabym spać na ulicy.
- Powiesz co się stało ? Oczywiście nie nalegam - Krzysiu zrobił obojętną minę, chociaż widziałam jak zżera go ciekawość.
- Pokłóciłam się z mamą, normalnie to bym nie mówiła o co, ale wydaje mi się że tobie mogę zaufać.
- No pewnie że możesz, będę milczał jak grób.
- Nie wiem czy wiesz ale wychowałam się bez ojca, nawet nie wiem jak się nazywa czy też wygląda, jedyne jednak co wiem jest to że grał w siatkówkę, kiedyś nawet znalazłam to - wyjęłam zdjęcie z portfela i pokazałam Krzyśkowi - matka nigdy nie chciała mi nic o nim powiedzieć, no i dziś powiedziała mi że jestem taką samą samolubną idiotką jak on, na to ja że ona jest tchórzliwą kretynką, była oczywiście jeszcze zbędna wymiana zdań, po czym ja pobiegłam do pokoju zabrałam najpotrzebniejsze rzeczy i zaraz nie było mnie w domu.
- Oj to nie dobrze, a co do tego zdjęcia to koleś wydaje się znajomy.
- Naprawdę, ? Wiesz kto to jest ? - już myślałam że odnajdę swojego ojca
- Nie no mówię tylko że jest znajomy ale nie wiem kto to może być.
Gadaliśmy jeszcze długo i tak koło 5 poszliśmy spać.
***
- No gdzie oni są !? - czekałam z Krzyśkiem na Zbyszka i Piotrka pod samochodem, Igła uprzedził mnie że zazwyczaj jeżdżą razem na treningi.
- Powinni już iść, uspokój się zdążymy - w momencie gdy Krzyś mnie uspokajał za rogu wyłonili się nasi koledzy.
- Oesu ! Co ty tu robisz Marti ? - Nowakowski zrobił minę niczym debil.
- Nie ważne, potem wam opowiemy, wsiadajcie bo nie zdążymy - Krzysiu zachował zimną krew.
Ja siedziałam obok prowadzącego Zbyszka a z tyłu siedział Igła i Pit.
Gdy dojechaliśmy na halę, poszliśmy się przebrać, oni do męskiej ja do damskiej.
Zobaczyłam Karolinę i wtedy przypomniałam sobie o planie Krzysia. Z chęcia przebrałam się i wyszłam z szatni. Krzysiek spojrzał na Karolinę ze złością. Piotrek spytał czy pamiętam co mam zrobić, co ja potwierdziłam.
Po ćwiczeniach, o dziwo zmieniliśmy styl wybierania, zwykle trenerzy wybierali składy, dziś wybierał Piotrek i Zbyszek. Tak jak miało być byłam w drużynie Piotrka z Igłą, Karola była ze Zbyszkiem. Plan Krzysia się sprawdzał.
- I co teraz ? - byłam ciekawa co mam robić.
- Nic, po prostu graj.
Graliśmy wszystko było w normie gdy w pewnym momencie Igła podbiegł do mnie i powiedział ze mam podać do Pita.
Piłka którą serwował Zbyszek wleciała wprost na ręce Igły ten skierował ją w moją stronę a ja (według polecenia) podałam Pitowi, który uderzył w nią w kierunku Karoli tyle że nieco w lewo żeby ta pobiegła w jej stronę, w tym momencie Zibi niby niechcący podstawił jej haka i ta upadła na parkiet wydając z siebie głośny okrzyk bólu. Na twarzach chłopców widniał triumfatorski uśmiech. Ja byłam nieco przerażona ale mimo woli uśmiech sam wchodził mi na twarz. Do Karoli podbiegli lekarze i trener, od razu stwierdzili że Karola jest nieprzytomna i ma złamaną nogę. Ku mojemu zdziwieniu na hali był też Alojzy Świderek, podszedł do jednego z trenerów i po szybkiej rozmowie z nim, podszedł do mnie.
- Ty młoda damo - wskazał palcem na mnie.
- Słucham ?
- Jesteś rozgrywającą - kiwnęłam głową - niesamowicie dobrą rozgrywającą. Ja w reprezentacji takich potrzebuję. Od początku chciałem ciebie. Ale ktoś dział na mnie nie korzystnie, i to nie był twój trener, - spojrzał na Izę i teraz zwracał się do niej - jemu należą się przeprosiny - teraz znów patrzył na mnie - jutro o godzinie 9.00 po hala Podpromie czekasz ze swoimi rzeczami na wyjazd do Spały. Zrozumiałaś ? - zamurowało mnie, jeśli wtedy trzeźwo myślałam to WŁAŚNIE DOSTAŁAM SIĘ DO REPREZENTACJI !
- Tak ! Oczywiście ! - byłam wniebowzięta - czy to oznacza że teraz oficjalnie należę do Reprezentacji ?
- A co ty myślałaś, że do Spały jedziesz na wycieczkę.
Dziewczyny mnie przytuliły ale chłopców już nie było. Poszłam się przebrać, trochę miałam wyrzuty sumienia że brałam udział w tym przedstawieniu, które doprowadziło Karolę do takiego stanu. Przebrana wybiegłam przed Podpromie i rzuciłam się szyję Igły
- UWIELBIAM CIĘ DEBILU ! - to że byłam na nich okropnie zła nie równało się z tym że jestem szalenie szczęśliwa z powodu Reprazentacji.
- Ej a nas ?! - Piotrek ze Zbyszkiem krzyknęli jednocześnie.
- Oj dajcie spokój. A tak serio to jesteście skończonymi kretynami, mogliście ją dożywotnie skarać na wózek, wy używacie czasem mózgów ?
- Ej nie denerwuj się, wsiadaj do auta i jedziemy do mnie. - Igła otworzył mi drzwi i sam wsiadł do samochodu.
- To co idziemy do mnie, do ciebie - Zbyszek wskazał na Pita - czy do ciebie? - teraz na Igłę.
- Do Igły. - odpowiedziałam bez namysłu. Chłopcy tylko na mnie spojrzeli i wzruszyli ramionami. Weszliśmy do mieszkania Igły, Zbyszek z Pitem poszli do salonu, Igła do kuchni a ja poszłam się odświeżyć do łazienki.
Właśnie wychodziłam spod prysznica gdy usłyszałam ich rozmowę dobiegającą z salonu.
- Nie macie jakiś chociaż lekkich wyrzutów sumienia, bo mnie to jakoś dręczy. - był to zapewne głos Pita.
- Ja nie wydaje mi się że Martyna była godna poświęcenia =Zbyszek
- Ale żeby aż tak ? = Piter
- Tamta oszukiwała= Zibi
- Nie znaczy to że musieliśmy tak ostro reagować= Piter
- Pit daruj sobie, wyleczy się i będzie miała nauczkę na przyszłość=Igła
- Najbardziej jednak męczy mnie to kto w ty maczał jeszcze palce, Świderek mówił że to nie Kamuda, a jemu nie sposób nie wierzyć=Zibi, w tym casie spadła szczotka do włosów na ziemie, chłopcy ucichli.
- Dobra koniec pogadamy o tym kiedy indziej=Igła.
Ubrałam się i wyłszłam do chłopców. Usiadłam obok Igły na przeciw Zbyszka i Piotrka.
- To jak jutro Spała ! - Piotrek był strasznie ucieszony.
- To znaczy że wy też jedziecie ? - nie wiedziałam że chłopcy też jadą.
- No a co ty myślisz że specjalnie dla ciebie będą tu przyjeżdżać autobusem reprezentacyjny ? Tak się składa że jedziesz jako jedyna osoba płci żeńskiej w tym autobusie który zagości w Rzeszowie. Od nas jesdzie tylko 5 osób w tym nas czworo i Grzesiu Kosok.
- Fajnie wiedzieć. - trochę głupio się czułam z myślą że jadę sama z gościami ponad 2-metrowymi.
- Pójdę po coś do picia, Igła gdzie chowasz coś mocniejszego ? - Piter wstął i nie czekając na odpowiedź Krzyśka poszedł do kuchni.
- Krzysiu nigdy nie mówiłeś że kiedyś byłeś wyższy niż teraz- Piter wszedł ze zdjęciem mojego ojca do pokoju, zupełnie zapomniałam że wtedy je tam zostawiłam.
- A jakoś mi to wypadło z gło... CO ? Ja nigdy nie byłem wyższy niż teraz ?! - Krzyśiek był masakrycznie zdziwiony, za to ja i Zibi turlaliśmy się ze śmiechu. Po napadzie smiechu musiałam wyjaśnić sytuację.
- To mój tato.
- Twój tato gra w siatkę nie wiedziałem - Piterowi oczy zabłysły.
- Nie wiem co robi mój ojciec - miałam tego dość ciągłe wyjaśnienia - przepraszam - poszłam w kierunku ,,mojego pokoju''. Chłopcy odprowadzili mnie wzrokiem, po czym Igła wytłumaczył moje zachowanie. Po jakimś czasie usłyszałam zamykające się drzwi wejściowe i ciche pukanie, i w drzwiach pojawił się Krzysiek.
- Chłopacy już poszli, ty się już kładź dobrze ci zrobi. Dobranoc - i ponownie zniknął a na jego miejscu pojawiły się drzwi.
***
Staliśmy już wszyscy, 4 mężczyzn i jedna ja, właśnie nadjechał autobus, doszedł do nas Alojzy Świderek, wszyscy wsiedliśmy do autobusów, pojawiły się komentarze, miłe jak i te gorsze. Usiadłam na jednym fotelu obok mnie usiadł Krzysiek po drugiej stronie Zbyszek.
Zadziwiającym faktem było to że Krzysiek wstał i pociągnął mnie za sobą.
- Chłopcy to jest Martyna, jest ona nową reprezentantką Polski, życzę sobię abyście odnośli się do niej z taktem wyrozumiałości. Dziękuję z uwagę i życzę miłej podróży. - niektórzy chłopcy kiwając głową zachichotali, inni też nie zaragowali, niktórzy poprostu tego nie słyszeli.
Krzyś spowrotem usiadł.
- I co ? Podoba się ?
- Autobus ? Całkiem spoko - chłopcy dookoła nas wybuchli śmiechem, mieli jakieś dziwne poczucie humoru.
- Nie przejmuj się, jeszcze tylko Bełchatów i WITAJ SPAŁO !!! - Piotrek zawsze potrafił zabawić -.-Siedzieliśmi i gadaliśmy jeszcze trochu, polubiłam dużo osób, z wzajemnośćią, gdy nagle autobus się zatrzymał i wszedł : Michał Winiarski, Paweł Woicki, Paweł Zatorski, Karol Kłos no i oczywiście Mariusz Wlazły*. Od razu wiedziałam że to Bełchatów. Chłopcy się przywitali i usiedli nie daleko nas. Polubiłam każdego z nich. Nawet Pawła Zagumnego, chociaż dość dużo nie mówił. W autobusie brakowało tylko Bartosza Kurka, Jakuba Jarosza, Łukasza Żygadły i tego nie byłam pewna czy on w ogóle będzie Łukasza Kadziewicza.
Przez całą drogę płakałam ze śmiechu. Nadszedł czas przywitać się z nowymi/starymi koleżankami (znałam dziewczyny z Sopotu).
Gdy wszyscy wyszliśmy poczułam się tak jakby trochę mała.
- Zatem chłopcy idźcie się podzielić pokojami, a ja z Martyną idą się przywitać z dziewczynami.
Wraz z Świderkiem doszłam do hali pewnie treningowej, było tam około 20 dziewczyn, które znałam z telewizji, pan Alojzy dmuchnął w gwizdek i każda stanęła w bez ruchu.
- Witam was wszystkie, pewnie wile z was zna już Martynę ale dla osób obcych tej osobie przedstawię ją to jest Martyna Dębicka nowa rozgrywająca naszej drużyny - po przemowie trenera (od dziś mogę tak mówić) zostałam przywitana gromkimi brawami i wielkim przytulaskiem. Byłam bardzo miło przywitana i z każdą dziewczną od razu złapałam dobry kontakt.
- Chciałbym wam ogłoscić że powraca do was wasz był trener Wiesław Popik** a ja będę tylko pomagał wrazie czego.
W pokoju byłam z Mają Tokarską i Eweliną Sieczką. Dziewczyny są bardzo miłe i przyjazne, pomogły mi się wypakować i oznajmiły że są tu już od wczoraj, potem poszłyśmy na obiad, bardzo pyszny i tam spotkałam się z chłopcami, przy stoliku siedziałam z Mają, Eweliną, Dorotą, Klaudią, Anią i Mariolą czli prawie cały skład Spotu. Po jakimś czasi gdy już zjadłam wychodzilam z jadalni i wpadłam na jakiegoś gościa z dość ponurą miną.
- Ojć przepraszam nie widziałam pana.
- To załuż okulary ! Zmykaj stąd to nie zajazd hotfanek ! - był fest wkrzony, ale nie tak jak ja NIE JESTEM PRZECIEŻ ŻADNĄ HOTFANKĄ! Na szczęście zaraz wybigł Krzysiek za mną bo tak to mógłby zbierać zwłoki albo moje albo jego.
- Spoko Kadziu to Martyna, nowa u dziewczyn jest całkiem okey, no mała zmykaj do sibie o 19.00 bądź pod hotelem. - tak jak kazał Igła poszłam do siebie słsząc pomrukiwania Kadziewicza w stylu : kolejna dla Bartmana.
Nie zbyt wiedziałam o co chodzi ale mogłam się domyślić, chociaż w głębi duszy wolałam nie. Dziś trenigu nie było razem z dziewczynami opowiadałyśmy o sobie i po 2 godzinach wiedziałyśmy o sobie wszystko naprawdę były super (najbardziej polubiłam Maję) pokazywałam im nawet to zdjęcie też mówiły ze kogoś przypomina ale nie wiedziały kogo dochodziła 19. Słyszałam dźwięki otwieranych drzwi i tupot stóp. Postanowiłam się zbierać, by być punktualnie o 19 w wyznaczonym miejscu.
Chłopcy już czekali a minaowicie Zibi, Pit i Igła.
Spojrzałam na zegarek była 18.59 więc się nie spóźniłam.
- No słucham o co chodzi ?
- Chcemy ci pomóc odnaleźć ojca.
- Wow, nie spodziewałam się, pomogliście spełnić mi pierwsze marzenie a teraz drugie ?
- Pit ma przeczucie że koleś na zdjęciu to ktoś bliski nam i tobie.
- No co wy to mój ojciec to oczywiste że jest mi bliski ! - byłam wstrząśnięta ich głupotą.
- Nie chodzi o to, mam wrażenie że ten ktoś jest blisko nas.
- Chyba nie macie zamiaru chodzić po każdym człowieku który tu jest i pytać go czy on przypadkiem nie jest tym gościem na zdjęciu ?
- Miałem taka pierwszą myśl - Piter był przerażająco głupi.
Staliśmy jak słupy nie odzywając się gdy za budynku wyskoczył Kuba Jarosz i Bartek Kurek.
- O a co wy tu ? - kuba spojrzał na mnie - kim jesteś ? - chłopcy wybuchli śmiechem a Kuba stał przerażony.
- Martyna jestem, nowa rozgrywająca Polski. - Jaroszowi gały wyszły, podobnie jak Bartkowi.
- A to przepraszam nie wiedziałem, wiesz chłopcy czasem przyprowadzali do pokoi jakieś koleżanki napotkane na drodzę więc myślałem.- Kuba chciała ciągnąć dalej, ale Zbyszek kopnął go.
- Zamknij się i nie myśl.
Wszyscy wróciliśmy do hotelu napotykając się jeszcze na Łukasza Żygadłę który właśnie przyjechał.
Obrazek znalazłam na BESTACH
----------
* Mariusz Wlazły - nie ma go w reprezentacji ale ja bez niego nie potrafiła bym pisać
** Wiesław Popik - jest tylko tymczasowym trenerem.
Przepraszam jeśli coś poknociłam przy zespołach ale nie ma jeszcze wyznaczonej drużyny na 2013 rok. Zapraszam do czytania i komentowania.
niedziela, 27 stycznia 2013
Prośba :D
Hej ! Chcę was o coś prosić dajcie znać że czytacie, chciałabym dodawać codziennie jakąś notkę nawet nie związaną z opowiadaniem, ale jeste pytanie : Czy jest takie sens ?
Nie wiem czy pisze dobrze, nawet w to wątpie. W głowie mam już zaplanowane całe opowidanie ale to nie znaczy że nie tracę na to czasu.
Inna prrośba jest taka żebyście mi pod tym postem zostawiali linki fajnych opowiadań teraz czytam opowiadanie : Bo drużyna... przecież nie znaczy tylko razem grać ( pierwsza część to ,,Siatkówka jest bowiem sportem wyjątkowym'')
Najlepsze opowiadanie jakie do tej pory czytałam, były łzy wzrószenia ale i łzy śmiechu. Mogę powiedzieć że zakochałam się w tym opowiadaniu i z całym sercem polecam to ! :*
Tak więc zostawiajcie linki :D Trzecia prośba to taka : dawajcie pomysły na notki nie związane z opowiadaniem ! Czwarta prośba i ostatnia to Z CAŁEGO SERCA PROSZĘ O POLECANIE MOJEGO BLOGA NA RÓŻNYCH RODZAJACH FORACH ITP. Błagam, będę dozgonnie wdzięczna :> Miłego czytania i pozdrawiam :>
Nie wiem czy pisze dobrze, nawet w to wątpie. W głowie mam już zaplanowane całe opowidanie ale to nie znaczy że nie tracę na to czasu.
Inna prrośba jest taka żebyście mi pod tym postem zostawiali linki fajnych opowiadań teraz czytam opowiadanie : Bo drużyna... przecież nie znaczy tylko razem grać ( pierwsza część to ,,Siatkówka jest bowiem sportem wyjątkowym'')
Najlepsze opowiadanie jakie do tej pory czytałam, były łzy wzrószenia ale i łzy śmiechu. Mogę powiedzieć że zakochałam się w tym opowiadaniu i z całym sercem polecam to ! :*
Tak więc zostawiajcie linki :D Trzecia prośba to taka : dawajcie pomysły na notki nie związane z opowiadaniem ! Czwarta prośba i ostatnia to Z CAŁEGO SERCA PROSZĘ O POLECANIE MOJEGO BLOGA NA RÓŻNYCH RODZAJACH FORACH ITP. Błagam, będę dozgonnie wdzięczna :> Miłego czytania i pozdrawiam :>
sobota, 26 stycznia 2013
~Rozdział 2
- Jest to Karolina Filipowicz ! - trener ucieszył się niezmiernie, to była jego liderka na te miejsce,
Karolina popłakała się i przytuliła się z Kaśką Warzochą, obie skakały ze szczęścia.
Nigdy jeszcze nie czułam takiego bólu na sercu, zacisnęłam dłonie, z oczu mimowolnie wypłynęły mi łzy, łzy smutku, żalu i bólu, widziałam te sztuczne uśmiechy na twarzach dziewczyn i chłopaków, nie wytrzymałam tego, było to za duże przeżycie jak na moje małe serducho, wybiegłam z sali z łzami w oczach, wszyscy się na mnie patrzyli jedni z współczuciem, inni z satysfakcją, wiedziałam że Kamuda maczał w tym palce, przecież wcale nie gram gorzej od Filipowicz.
Biegłam przed siebie nie patrząc na drogę, naglę poczułam że ktoś ściska moją rękę. Odwróciłam się, moje zapłakane, popuchnięte oczy spotkały się z pięknymi brązowymi pełnymi współczucia oczami Zibiego. Nic nie mówił tylko mnie przytulił, mimo roztargnionych uczuć, odwzajemniłam uścisk, jego piękne perfumy, umięśniony tors i silne ręce, nie pomagały w tym momencie liczył się tylko fakt że właśnie straciłam szanse na dostanie się do Reprezentacji Polski. Odepchnęłam lekko Zbyszka popatrzyłam na niego tymi samymi zapłakanymi oczami.
- Przepraszam - powiedziałam cichym głosem i odeszłam, wpadłam do szatni, wszystkie dziewczyny, prócz Karoliny i Kaśki siedziały w szatni, każda miała załamaną twarz, każda przed chwilą stracił tą samą szanse jak ja, lecz żadna nie przeżywała tego tak jak ja. Izka podeszła do mnie.
- Wszystkie uważamy że było to planowane, ty powinnaś zająć jej miejsce, to nie bolało by tak bardzo - przytuliła mnie, za chwilę w uścisku brały udział już 9 pozostałych dziewczyn, teraz wszystkie już płakały. Odkleiłyśmy się od siebie, nie przebierając się wzięłam swoje rzeczy i wyszłam, pod ośrodkiem stał Zbyszek z chłopakami z drużyny, wszyscy patrzyli na mnie ze smutkiem w oczach. Podeszłam do Zbyszka i przepraszająco patrząc powiedziałam :
- Zibi przepraszam ale z naszego spotkania nici, nie mam głowy na to ale obiecuję odezwę się - odwróciłam się na pięcie chciałam odejść, ale Zbyszek wyskoczył przede mnie.
- Pozwól mi chociaż, odwieźć cię do domu, jak nie chcesz rozmawiać, będę siedział nie odzywając się słowem, obiecuję, ale nie pozwolę ci iść w takim stanie. - patrzył na mnie z czułością w oczach.
Nie odpowiedziałam, tylko kiwnęłam głową, wziął mnie za rękę, doszliśmy do luksusowego samochodu, otworzył mi drzwi, wsiadłam i zapięłam pasy, Zbyszek usiadł obok mnie, popatrzył tylko w moją stronę i ruszył.
- Jedno pytanie, gdzie jedziemy ?
- Na Batorego. Nie chcę jechać do domu, zawieź mnie do dziadka.
- Jasne, jedziemy na Batorego, miałem się nie odzywać ale chłopacy prosili ci przekazać że byli strasznie zaskoczeni że to nie ty i Cichy z Igłą powiedzieli że pogadają sobie ze Świderkiem.
- Nie, nie Zbyszek, on już podjął decyzję widocznie prawidłową, niech oni siedzą cicho, proszę zrób to dla mnie i karz im siedzieć cicho.
- Okey, ale i tak wierzę że to ty powinnaś być w reprezentacji a nie ona. - Zbyszek ze wszystkich sił próbował mnie pocieszyć. Właśnie dojeżdżaliśmy pod blok mojego dziadka.
- To tu, dzięki Zibi, do zobaczenia - wysiadłam z samochodu i poszłam do dziadka. Zbyszek czekał aż weszłam do klatki wtedy odjechał.
Wchodziłam po schodach słysząc głuchą ciszę. Dziadek stał w drzwiach z miną współczującą, miał intuicję że jest coś nie tak nic nie mówiąc mnie przytulił. Weszłam do pokoju dziadek podał mi chusteczki, wytarłam oczy i wydmuchałam nos.
- Różaniec nie pomógł. - zaniosłam się głośnym płaczem.
- Oj kochanie, jeszcze nic straconego. - dziadek mówił tak delikatnym głosem.
- Jak nic, Karolina jest w Reprezentacji, nie wiem co musiało by się stać bym to ja tam była.
- Jeszcze będzie wiele meczy i to ty będziesz miała szanse na Reprezentację.
Przesiedziałam u dziadka cały dzień, po długiej rozmowie zasnęłam obudziłam się dopiero rano, Wstałam i przetarłam oczy była 7.57 trening miałam o 9.00. Wzięłam swoje rzeczy, pożegnałam się z dziadkiem i babcią (o dziwo była w domu) i pojechałam do domu.
***
Gotowa do wyjścia czekałam na Klaudię bo musiałam odwieźć ją do szkoły.
- Klaudia rusz dupę ! Bo pojadę bez ciebie !
- No idę - zbiegła po schodach wkładając buty.
Wyszłyśmy z domu i wsiadłyśmy do samochodu.
- Szkoda że ci się nie udało dostać do Reprezentacji, była bym sławna.
- Zamknij się - właśnie dojeżdżałyśmy pod szkołę - wysiadaj.
- Przyjedziesz po mnie ? Proszę.
- Zobaczę. Leć bo się spóźnisz.
***
- Jeszcze tylko jutro trening i żegnajcie na 3 miesiące, wydaje mi się że najpierw będę grzała ławę ale potem będę już w podstawowej 6. - Karolina była nie do zniesienia.
- Dobra zamknij mordę, gdybyś grała fair-play to grzałabyś ławę tutaj. Brzydzę się tobą, życzyć ci połamania nóg ! - Iza była dość zdenerwowana ( mało powiedziane )
- A może ty mi zazdrościsz Izuniu, to aż tak boli, oj nie wiedziałam. Jesteś idiotyczna. A ławę tutaj grzejesz ty dla przypomnienia. - Karolina wyszła z szatni kierując się ku wyjściu, dzisiejszy trening tyczył się wyłącznie Filipowicz, byłam strasznie zdenerwowana, chociaż miałam małą iskierkę nadzieji że groźba Izy się spełni. Wychodziłam z hali i napotkałam się na Zbyszka.
- Cześć, wczoraj nie mieliśmy okazji się spotkać i pomyślałem że może dzisiaj to odrobimy ?
- O pewnie, - byłam bardzo chętna na spotkanie ze Zbyszkiem, za krzaków wydostał się Krzysiek. - Krzysiu idzie z nami
- Nie planowałem tego - Zibi chciał dokończyć ale Krzysiek mu nie pozwolił.
- Muszę z tobą porozmawiać Martyna, Zbyszek proszę pozwól mi, to jedyna szansa. - Igła mówił bardzo niezrozumiale dla mnie, Zbyszek kiwnął głową, a mi przypomniało się że trzeba odebrać Klaudię.
- O Zibi mam prośbę, możesz zrobić mi przysługę, a za razem dozgonnie uszczęśliwić pewną 14-latkę.
- Jasne, mów co trzeba - Zibi był trochę zdziwiony, ale nie odmówił.
- Miałam odebrać siostrę spod szkoły, mógłbyś po nią pojechać, ja porozmawiam za ten czas z Krzyśkiem, ona cie uwielbia a jej koleżanki, wolę nie myśleć jaki zrobisz chaos.
- Niech będzie, czekajcie tu na mnie i na małą.
Zbyszek wsiadł do samochodu i odjechał, ja z Krzysiem usiedliśmy na ławkę.
- Słucham, o co chodzi ? - patrzyłam w jego oczy, które były pełne nadziei.
- Mam pytanie bez którego ta rozmowa nie ma sensu. - patrzył prosto w moje oczy, byłam ciekawa o co chodzi, kiwnęłam głową - zależy ci na dojściu do Reprecentacji prawda ?
- No jasne marzę o tym od 14 lat, ale jakie to ma teraz znaczenie ?
- Umówmy się że na razie ja będę zadawał pytania. Okey ? - trochę nie rozumiałam o co chodzi Krzyśkowi ale nie miałam wyjścia.
- Okey, więc co dalej ?
- Ta cała Karolina, ona nie grała fair-play no nie ?
- Nie wiem dokładnie ale zdaje mi się że nie.
- Tobie się zdaje a ja to wiem, mniejsza o to, jutro mamy razem trening, twoim zadaniem jest za wszelką cenę być ze mną w drużynie a ona powinna znajdować się w przeciwnej. Wie o tym jeszcze Piotrek a Zbyszkowi opowiem potem.. To jest jedyna szansa. - Krzysiek uśmiechnął się złowieszczo, a ja zaczynałam rozumieć o co mu chodzi.
- Krzysiek ale nie zaszkodzicie sobie tym prawda ?
- Nie no co ty najlepszy libero na świecie wie co i jak zrobić. Ty masz o niczym nie wiedzieć.
- Krzysiek zabije cie jeśli coś nie pójdzie po twojej myśli. - właśnie nadjechał Zbyszek - O Zibi już jest.
Z samochodu wyszła Klaudia uśmiech nie schodził jej z twarzy, Zbyszek miał za to minę zwyciężcy.
- No no, Zbysiu wykonał swe zadanie Klaudi ? - popatrzyłam na nią z satysfakcją.
- Jeśli chodziło ci żebym stała się gwiazdą szkoły, to tak wykonał. - Klaudia uśmiechała się cały czas.
- Dzięki Zibi, jak mogę ci się odwdzięczyć ? - popatrzyłam na Zbyszka z uśmieszkiem.
- Zrobić to co kazał ci Krzysiu - Zbyszkowi uśmiech nie schodził z twarzy.
- Czegoś tu nie rozumiem, przecież Krzyś mówił że ty jeszcze o niczym nie wiesz.
- Ale jak Igła coś wymyśli to zazwyczaj jest to genialny pomysł.
- Dobra to ja mam pomysł, idziemy wszyscy na lody śmietankowe. - Krzysiu błyskał szczęściem.
- Co ty na to Klaudia - trochę głupio było mi że moja młodsza siostra siedzi tak cicho.
- Z miłą chęcią - mała mówiła to z takim stresem.
- To ja podzielam zdanie z siostrą, a ty Zbysiu nie masz wyjścia, idziesz z nami.
Poszliśmy razem, do małej lodziarni na rynku, Krzysiek z Klaudią poszli zamówić lody, mała się trochę zaklimatyzowała w naszym towarzystwie. Gdy przynieśli, pochłanialiśmy je, rozmawiając i śmiejąc się, nie obeszło się bez autografów i zdjęć, o dziwo nie którzy prosili także mnie o podpis czy o fotkę.
***
Wchodząc do domu mała złapała mnie za rękę.
- To był najlepszy dzień na świecie, dziękuje. - przytuliłam mnie, wyglądało to komicznie ja miałam około 186 cm a mała coś koło 150. Dziadek powtarzał że niewątpliwie odziedziczyłam wzrost po tacie a Klaudia po mamie, mama była niższa ode mnie o jakieś 15/16 cm.
- Wiem, chodź zjemy kolację, a w trakcie opowiesz mi jakie było wrażenie na widok Zbysia. - poszłyśmy do kuchni, mamy nie było od wczoraj rano, miała wrócić dziś w nocy więc nie wiedziała o mojej porażce.
- No to wychodzę z myślą że pod szkołą stoi twój samochód, patrze dookoła a go nigdzie nie ma, byłam zdenerwowana, myślałam że mnie wystawiłaś. Wyruszyłam w stronę domu, ale Kinga pociągnęła mnie za rękaw i powiedziała że tam stoi Zbigniew Bartman, prosiła mnie żebym poszła z nią po autograf, no więc się zgodziłam. Jego jak i jego samochód obtaczały dziewczyny z mojej szkoły i nie którzy chłopcy, była mała szansa że się do niego przeciśniemy, stał oparty o maskę samochodu i podpisywał się na wszelkiego rodzaju kartkach, i w pewnym momencie nawet nie wiem jak stałyśmy przed nim, normalnie to bym powiedziała że jesteś moją siostrą ale nie chciałam ci siary robić i Kinga grzecznie spytała czy on jej się podpisze, a on na to w moją stronę : ,,ty to pewnie młoda Dębicka ?''. Kindzie, jak i mi gały wyszły, a on tylko się uśmiechnął i ciągnął dalej : ,,Twoja siostra prosiła żebym po ciebie przyjechał'' byłam zdziwiona, wszystkie dziewczyny mi strasznie zazdrościły. On otworzył mi drzwi, ja wsiadłam, a on zajął miejsce kierowcy. Przez całą drogę pytał o ciebie - w tym momencie przerwała i przykryła buzię ręką - tego miałam nie mówić. - zrobiła skrępowaną minę, na co ja wybuchłam nie pohamowanym śmiechem.
- No to niezłą miałaś frajdę. No nie ?
- No super, jesteś najukochańszą siostrą na świecie.
- Dobra koniec tych opowieści, przebieraj się i pod kołderkę jutro do szkoły.
- Przestań dopiero 22, nie jestem malutka że chodzić spać po dobranocce.
- Jest dobre 2 godziny po dobranocce, masz czas do 23 i koniec. A tak w ogóle to o której wraca mama ?
- Gdzieś koło 2 powinna być. Pa.
- Dobranoc. - poszła a ja przebrałam się w piżamę i popisałam na GG z Tomkiem. Nawet nie wiedziałam kiedy minęły 4 godziny, nastał wielki huk i usłyszałam wiązankę przekleństw mojej mamy. Zbiegłam na dól, mama była trochę pijana.
- Rusz się i pomóż mi. - wybełkotała, podając mi jakąś wielką torbę. Położyłam ją przy drzwiach do kuchni, mama poszła do salonu, usiadła na kanapie a ja koło niej.
- Jak było ?
- Dobrze, nie widać ? A jak u was ? - niby mówiła to z powaga i matczyną opiekuńczością ale widziała w jej oczach lekceważenie.
- Nie zbyt dobrze, nie przyjęli mnie do reprezentacji.
- A co ty myślałaś, nie nadajesz się grać na takim poziomie, w ogóle to skończ z tą siatkówką, nigdy nie osiągniesz z nią za wiele. - niby była pijana ale ponoć po pijaku gada się prawdę.
- Jak możesz tak mówić, jestem twoją córką powinnaś chociaż udawać że mi współczujesz ! Nigdy nie skończę z siatkówką, jeszcze ci dowiodę że osiągnę więcej od ciebie ! Będę miała kochające dzieci i przede wszystkim męża, kochającego i wiernego męża !
- Jesteś jak twój ojciec, samolubną idiotką !
- Wolę być jak mój ojciec niż jak ty, nawet nie masz odwagi mi powiedzieć kim on jest !
- Najgorszym sku***elem na świecie, nie widzisz że ona nawet nie chce mieć z tobą kontaktów.
- Bo nawet nie wie że istnieje ! Nie miałaś odwagi mu powiedzieć, jesteś tchórzem ! Nienawidzę cię ! - popatrzyłam na nią była nie wzruszona, ja za to wylałam już litry łez, nie mogłam uświadomić sobie że moja matka tak o mnie myśli - już jutro mnie tu nie zobaczysz, nie chcę dzielić domu z taka kretynką jak ty !
Wybiegłam z salony i pobiegłam do swojego pokoju, spakowałam wszystkie naj potrzebniejsze rzeczy (były gdzieś z trzy walizki), wybrałam numer Zbyszka na telefonie, nie raczył odebrać, zadzwoniłam do Krzyśka, odebrał od razu.
- Nie obudziłam cię ? - spytałam zapłakanym głosem, na co on zareagował.
- Nie no skądże, jakoś nie mam nastroju do spania, stało się coś ?
- Krzysiu to trochę głupie bo jest 3 w nocy a ja chciałabym abyś mnie przenocował.
- Yyy no jasne, wiesz gdzie jest budynek Resovi ?
- No kojarzę.
- Będę czekał na dole, jakby co to dzwoń.
- Dzięki, do zobaczenia.
Wzięłam wszystko, zamknęłam pokój na klucz i wyszłam z domu trzaskając drzwiami.
Jechałam już jakieś 5 minut gdy moim oczomu ukazał się Krzysiek, nie to miejsce miałam na myśli mówiąc że kojarzę. Stał trochę przerażony ale z współczuciem w oczach, wiedział bowiem że coś się stało.
------------
Jednak jest rozdział nie spodziewałam się że zdąże go napisać w jeden dzień, może dla tego jest taki beznadziejny. przepraszam za błędy. Mam madzieję że nowe tło się podoba :D
Karolina popłakała się i przytuliła się z Kaśką Warzochą, obie skakały ze szczęścia.
Nigdy jeszcze nie czułam takiego bólu na sercu, zacisnęłam dłonie, z oczu mimowolnie wypłynęły mi łzy, łzy smutku, żalu i bólu, widziałam te sztuczne uśmiechy na twarzach dziewczyn i chłopaków, nie wytrzymałam tego, było to za duże przeżycie jak na moje małe serducho, wybiegłam z sali z łzami w oczach, wszyscy się na mnie patrzyli jedni z współczuciem, inni z satysfakcją, wiedziałam że Kamuda maczał w tym palce, przecież wcale nie gram gorzej od Filipowicz.
Biegłam przed siebie nie patrząc na drogę, naglę poczułam że ktoś ściska moją rękę. Odwróciłam się, moje zapłakane, popuchnięte oczy spotkały się z pięknymi brązowymi pełnymi współczucia oczami Zibiego. Nic nie mówił tylko mnie przytulił, mimo roztargnionych uczuć, odwzajemniłam uścisk, jego piękne perfumy, umięśniony tors i silne ręce, nie pomagały w tym momencie liczył się tylko fakt że właśnie straciłam szanse na dostanie się do Reprezentacji Polski. Odepchnęłam lekko Zbyszka popatrzyłam na niego tymi samymi zapłakanymi oczami.
- Przepraszam - powiedziałam cichym głosem i odeszłam, wpadłam do szatni, wszystkie dziewczyny, prócz Karoliny i Kaśki siedziały w szatni, każda miała załamaną twarz, każda przed chwilą stracił tą samą szanse jak ja, lecz żadna nie przeżywała tego tak jak ja. Izka podeszła do mnie.
- Wszystkie uważamy że było to planowane, ty powinnaś zająć jej miejsce, to nie bolało by tak bardzo - przytuliła mnie, za chwilę w uścisku brały udział już 9 pozostałych dziewczyn, teraz wszystkie już płakały. Odkleiłyśmy się od siebie, nie przebierając się wzięłam swoje rzeczy i wyszłam, pod ośrodkiem stał Zbyszek z chłopakami z drużyny, wszyscy patrzyli na mnie ze smutkiem w oczach. Podeszłam do Zbyszka i przepraszająco patrząc powiedziałam :
- Zibi przepraszam ale z naszego spotkania nici, nie mam głowy na to ale obiecuję odezwę się - odwróciłam się na pięcie chciałam odejść, ale Zbyszek wyskoczył przede mnie.
- Pozwól mi chociaż, odwieźć cię do domu, jak nie chcesz rozmawiać, będę siedział nie odzywając się słowem, obiecuję, ale nie pozwolę ci iść w takim stanie. - patrzył na mnie z czułością w oczach.
Nie odpowiedziałam, tylko kiwnęłam głową, wziął mnie za rękę, doszliśmy do luksusowego samochodu, otworzył mi drzwi, wsiadłam i zapięłam pasy, Zbyszek usiadł obok mnie, popatrzył tylko w moją stronę i ruszył.
- Jedno pytanie, gdzie jedziemy ?
- Na Batorego. Nie chcę jechać do domu, zawieź mnie do dziadka.
- Jasne, jedziemy na Batorego, miałem się nie odzywać ale chłopacy prosili ci przekazać że byli strasznie zaskoczeni że to nie ty i Cichy z Igłą powiedzieli że pogadają sobie ze Świderkiem.
- Nie, nie Zbyszek, on już podjął decyzję widocznie prawidłową, niech oni siedzą cicho, proszę zrób to dla mnie i karz im siedzieć cicho.
- Okey, ale i tak wierzę że to ty powinnaś być w reprezentacji a nie ona. - Zbyszek ze wszystkich sił próbował mnie pocieszyć. Właśnie dojeżdżaliśmy pod blok mojego dziadka.
- To tu, dzięki Zibi, do zobaczenia - wysiadłam z samochodu i poszłam do dziadka. Zbyszek czekał aż weszłam do klatki wtedy odjechał.
Wchodziłam po schodach słysząc głuchą ciszę. Dziadek stał w drzwiach z miną współczującą, miał intuicję że jest coś nie tak nic nie mówiąc mnie przytulił. Weszłam do pokoju dziadek podał mi chusteczki, wytarłam oczy i wydmuchałam nos.
- Różaniec nie pomógł. - zaniosłam się głośnym płaczem.
- Oj kochanie, jeszcze nic straconego. - dziadek mówił tak delikatnym głosem.
- Jak nic, Karolina jest w Reprezentacji, nie wiem co musiało by się stać bym to ja tam była.
- Jeszcze będzie wiele meczy i to ty będziesz miała szanse na Reprezentację.
Przesiedziałam u dziadka cały dzień, po długiej rozmowie zasnęłam obudziłam się dopiero rano, Wstałam i przetarłam oczy była 7.57 trening miałam o 9.00. Wzięłam swoje rzeczy, pożegnałam się z dziadkiem i babcią (o dziwo była w domu) i pojechałam do domu.
***
Gotowa do wyjścia czekałam na Klaudię bo musiałam odwieźć ją do szkoły.
- Klaudia rusz dupę ! Bo pojadę bez ciebie !
- No idę - zbiegła po schodach wkładając buty.
Wyszłyśmy z domu i wsiadłyśmy do samochodu.
- Szkoda że ci się nie udało dostać do Reprezentacji, była bym sławna.
- Zamknij się - właśnie dojeżdżałyśmy pod szkołę - wysiadaj.
- Przyjedziesz po mnie ? Proszę.
- Zobaczę. Leć bo się spóźnisz.
***
- Jeszcze tylko jutro trening i żegnajcie na 3 miesiące, wydaje mi się że najpierw będę grzała ławę ale potem będę już w podstawowej 6. - Karolina była nie do zniesienia.
- Dobra zamknij mordę, gdybyś grała fair-play to grzałabyś ławę tutaj. Brzydzę się tobą, życzyć ci połamania nóg ! - Iza była dość zdenerwowana ( mało powiedziane )
- A może ty mi zazdrościsz Izuniu, to aż tak boli, oj nie wiedziałam. Jesteś idiotyczna. A ławę tutaj grzejesz ty dla przypomnienia. - Karolina wyszła z szatni kierując się ku wyjściu, dzisiejszy trening tyczył się wyłącznie Filipowicz, byłam strasznie zdenerwowana, chociaż miałam małą iskierkę nadzieji że groźba Izy się spełni. Wychodziłam z hali i napotkałam się na Zbyszka.
- Cześć, wczoraj nie mieliśmy okazji się spotkać i pomyślałem że może dzisiaj to odrobimy ?
- O pewnie, - byłam bardzo chętna na spotkanie ze Zbyszkiem, za krzaków wydostał się Krzysiek. - Krzysiu idzie z nami
- Nie planowałem tego - Zibi chciał dokończyć ale Krzysiek mu nie pozwolił.
- Muszę z tobą porozmawiać Martyna, Zbyszek proszę pozwól mi, to jedyna szansa. - Igła mówił bardzo niezrozumiale dla mnie, Zbyszek kiwnął głową, a mi przypomniało się że trzeba odebrać Klaudię.
- O Zibi mam prośbę, możesz zrobić mi przysługę, a za razem dozgonnie uszczęśliwić pewną 14-latkę.
- Jasne, mów co trzeba - Zibi był trochę zdziwiony, ale nie odmówił.
- Miałam odebrać siostrę spod szkoły, mógłbyś po nią pojechać, ja porozmawiam za ten czas z Krzyśkiem, ona cie uwielbia a jej koleżanki, wolę nie myśleć jaki zrobisz chaos.
- Niech będzie, czekajcie tu na mnie i na małą.
Zbyszek wsiadł do samochodu i odjechał, ja z Krzysiem usiedliśmy na ławkę.
- Słucham, o co chodzi ? - patrzyłam w jego oczy, które były pełne nadziei.
- Mam pytanie bez którego ta rozmowa nie ma sensu. - patrzył prosto w moje oczy, byłam ciekawa o co chodzi, kiwnęłam głową - zależy ci na dojściu do Reprecentacji prawda ?
- No jasne marzę o tym od 14 lat, ale jakie to ma teraz znaczenie ?
- Umówmy się że na razie ja będę zadawał pytania. Okey ? - trochę nie rozumiałam o co chodzi Krzyśkowi ale nie miałam wyjścia.
- Okey, więc co dalej ?
- Ta cała Karolina, ona nie grała fair-play no nie ?
- Nie wiem dokładnie ale zdaje mi się że nie.
- Tobie się zdaje a ja to wiem, mniejsza o to, jutro mamy razem trening, twoim zadaniem jest za wszelką cenę być ze mną w drużynie a ona powinna znajdować się w przeciwnej. Wie o tym jeszcze Piotrek a Zbyszkowi opowiem potem.. To jest jedyna szansa. - Krzysiek uśmiechnął się złowieszczo, a ja zaczynałam rozumieć o co mu chodzi.
- Krzysiek ale nie zaszkodzicie sobie tym prawda ?
- Nie no co ty najlepszy libero na świecie wie co i jak zrobić. Ty masz o niczym nie wiedzieć.
- Krzysiek zabije cie jeśli coś nie pójdzie po twojej myśli. - właśnie nadjechał Zbyszek - O Zibi już jest.
Z samochodu wyszła Klaudia uśmiech nie schodził jej z twarzy, Zbyszek miał za to minę zwyciężcy.
- No no, Zbysiu wykonał swe zadanie Klaudi ? - popatrzyłam na nią z satysfakcją.
- Jeśli chodziło ci żebym stała się gwiazdą szkoły, to tak wykonał. - Klaudia uśmiechała się cały czas.
- Dzięki Zibi, jak mogę ci się odwdzięczyć ? - popatrzyłam na Zbyszka z uśmieszkiem.
- Zrobić to co kazał ci Krzysiu - Zbyszkowi uśmiech nie schodził z twarzy.
- Czegoś tu nie rozumiem, przecież Krzyś mówił że ty jeszcze o niczym nie wiesz.
- Ale jak Igła coś wymyśli to zazwyczaj jest to genialny pomysł.
- Dobra to ja mam pomysł, idziemy wszyscy na lody śmietankowe. - Krzysiu błyskał szczęściem.
- Co ty na to Klaudia - trochę głupio było mi że moja młodsza siostra siedzi tak cicho.
- Z miłą chęcią - mała mówiła to z takim stresem.
- To ja podzielam zdanie z siostrą, a ty Zbysiu nie masz wyjścia, idziesz z nami.
Poszliśmy razem, do małej lodziarni na rynku, Krzysiek z Klaudią poszli zamówić lody, mała się trochę zaklimatyzowała w naszym towarzystwie. Gdy przynieśli, pochłanialiśmy je, rozmawiając i śmiejąc się, nie obeszło się bez autografów i zdjęć, o dziwo nie którzy prosili także mnie o podpis czy o fotkę.
***
Wchodząc do domu mała złapała mnie za rękę.
- To był najlepszy dzień na świecie, dziękuje. - przytuliłam mnie, wyglądało to komicznie ja miałam około 186 cm a mała coś koło 150. Dziadek powtarzał że niewątpliwie odziedziczyłam wzrost po tacie a Klaudia po mamie, mama była niższa ode mnie o jakieś 15/16 cm.
- Wiem, chodź zjemy kolację, a w trakcie opowiesz mi jakie było wrażenie na widok Zbysia. - poszłyśmy do kuchni, mamy nie było od wczoraj rano, miała wrócić dziś w nocy więc nie wiedziała o mojej porażce.
- No to wychodzę z myślą że pod szkołą stoi twój samochód, patrze dookoła a go nigdzie nie ma, byłam zdenerwowana, myślałam że mnie wystawiłaś. Wyruszyłam w stronę domu, ale Kinga pociągnęła mnie za rękaw i powiedziała że tam stoi Zbigniew Bartman, prosiła mnie żebym poszła z nią po autograf, no więc się zgodziłam. Jego jak i jego samochód obtaczały dziewczyny z mojej szkoły i nie którzy chłopcy, była mała szansa że się do niego przeciśniemy, stał oparty o maskę samochodu i podpisywał się na wszelkiego rodzaju kartkach, i w pewnym momencie nawet nie wiem jak stałyśmy przed nim, normalnie to bym powiedziała że jesteś moją siostrą ale nie chciałam ci siary robić i Kinga grzecznie spytała czy on jej się podpisze, a on na to w moją stronę : ,,ty to pewnie młoda Dębicka ?''. Kindzie, jak i mi gały wyszły, a on tylko się uśmiechnął i ciągnął dalej : ,,Twoja siostra prosiła żebym po ciebie przyjechał'' byłam zdziwiona, wszystkie dziewczyny mi strasznie zazdrościły. On otworzył mi drzwi, ja wsiadłam, a on zajął miejsce kierowcy. Przez całą drogę pytał o ciebie - w tym momencie przerwała i przykryła buzię ręką - tego miałam nie mówić. - zrobiła skrępowaną minę, na co ja wybuchłam nie pohamowanym śmiechem.
- No to niezłą miałaś frajdę. No nie ?
- No super, jesteś najukochańszą siostrą na świecie.
- Dobra koniec tych opowieści, przebieraj się i pod kołderkę jutro do szkoły.
- Przestań dopiero 22, nie jestem malutka że chodzić spać po dobranocce.
- Jest dobre 2 godziny po dobranocce, masz czas do 23 i koniec. A tak w ogóle to o której wraca mama ?
- Gdzieś koło 2 powinna być. Pa.
- Dobranoc. - poszła a ja przebrałam się w piżamę i popisałam na GG z Tomkiem. Nawet nie wiedziałam kiedy minęły 4 godziny, nastał wielki huk i usłyszałam wiązankę przekleństw mojej mamy. Zbiegłam na dól, mama była trochę pijana.
- Rusz się i pomóż mi. - wybełkotała, podając mi jakąś wielką torbę. Położyłam ją przy drzwiach do kuchni, mama poszła do salonu, usiadła na kanapie a ja koło niej.
- Jak było ?
- Dobrze, nie widać ? A jak u was ? - niby mówiła to z powaga i matczyną opiekuńczością ale widziała w jej oczach lekceważenie.
- Nie zbyt dobrze, nie przyjęli mnie do reprezentacji.
- A co ty myślałaś, nie nadajesz się grać na takim poziomie, w ogóle to skończ z tą siatkówką, nigdy nie osiągniesz z nią za wiele. - niby była pijana ale ponoć po pijaku gada się prawdę.
- Jak możesz tak mówić, jestem twoją córką powinnaś chociaż udawać że mi współczujesz ! Nigdy nie skończę z siatkówką, jeszcze ci dowiodę że osiągnę więcej od ciebie ! Będę miała kochające dzieci i przede wszystkim męża, kochającego i wiernego męża !
- Jesteś jak twój ojciec, samolubną idiotką !
- Wolę być jak mój ojciec niż jak ty, nawet nie masz odwagi mi powiedzieć kim on jest !
- Najgorszym sku***elem na świecie, nie widzisz że ona nawet nie chce mieć z tobą kontaktów.
- Bo nawet nie wie że istnieje ! Nie miałaś odwagi mu powiedzieć, jesteś tchórzem ! Nienawidzę cię ! - popatrzyłam na nią była nie wzruszona, ja za to wylałam już litry łez, nie mogłam uświadomić sobie że moja matka tak o mnie myśli - już jutro mnie tu nie zobaczysz, nie chcę dzielić domu z taka kretynką jak ty !
Wybiegłam z salony i pobiegłam do swojego pokoju, spakowałam wszystkie naj potrzebniejsze rzeczy (były gdzieś z trzy walizki), wybrałam numer Zbyszka na telefonie, nie raczył odebrać, zadzwoniłam do Krzyśka, odebrał od razu.
- Nie obudziłam cię ? - spytałam zapłakanym głosem, na co on zareagował.
- Nie no skądże, jakoś nie mam nastroju do spania, stało się coś ?
- Krzysiu to trochę głupie bo jest 3 w nocy a ja chciałabym abyś mnie przenocował.
- Yyy no jasne, wiesz gdzie jest budynek Resovi ?
- No kojarzę.
- Będę czekał na dole, jakby co to dzwoń.
- Dzięki, do zobaczenia.
Wzięłam wszystko, zamknęłam pokój na klucz i wyszłam z domu trzaskając drzwiami.
Jechałam już jakieś 5 minut gdy moim oczomu ukazał się Krzysiek, nie to miejsce miałam na myśli mówiąc że kojarzę. Stał trochę przerażony ale z współczuciem w oczach, wiedział bowiem że coś się stało.
------------
Jednak jest rozdział nie spodziewałam się że zdąże go napisać w jeden dzień, może dla tego jest taki beznadziejny. przepraszam za błędy. Mam madzieję że nowe tło się podoba :D
Ulubiony klub :D
Dziś nie będzie rozdziału ale chciałabym zrobić małą ankiete dotycząca polskich klubów siatkarskim moim ulubionym jest PGE Skra Bełchatów i Asseco Resovia Rzeszów. A wasz ?
1. PGE Skra Bełchatów
2. Asseco Resovia Rzeszów
3. ZAKSA Kędzierzyn Koźle
4. Jastrzębski Węgiel
5. AZS Politechnika Warszawska
6. Delecta Bydgoszcz
7. AZS Częstochowa
8. Effector Kielce
9. Lotos Trefl Gdańsk
10. Indykpol AZS Olsztyn
--------------------------------------------------
Odpowiedzi piszcie w komentarzach :D
1. PGE Skra Bełchatów
2. Asseco Resovia Rzeszów
3. ZAKSA Kędzierzyn Koźle
4. Jastrzębski Węgiel
5. AZS Politechnika Warszawska
6. Delecta Bydgoszcz
7. AZS Częstochowa
8. Effector Kielce
9. Lotos Trefl Gdańsk
10. Indykpol AZS Olsztyn
--------------------------------------------------
Odpowiedzi piszcie w komentarzach :D
piątek, 25 stycznia 2013
~Rozdział 1
- Martyna ! Chcemy zacząć trening gdzie ty jesteś ?! - mój trener zazwyczaj uciążliwy, Tomasz Kamuda....
- Jadę, tramwaj się nie spieszy, zacznijcie beze mnie, i tak jeszcze będę musiała się przebrać. - w Rzeszowie spokój, nikt się nigdzie nie śpieszy, z wyjątkiem mnie, piękne miasto, jadąc tym starym gruchotem można podziwiać widoki... ale ja do cholery NIE MAM NA TO TERAZ CZASU !
- Dębicka! Ostrzegam cię masz na to 15 minut, jeśli się nie wyrobisz możesz zapomnieć że w tym sezonie wejdziesz na boisko !!! - krzyczał na mnie, nie przejmowałabym się gdyby nie siedział koło mnie przystojny koleś, a mój fatalny telefon oczywiście musiał mieć strasznie głośne głośniki które ja przez przypadek włączyłam.
- Dobrze trenerze, za 10 minut jestem. - powiedziałam smutnym głosem.
Siedziałam z telefonem w ręku patrząc na zegarek, minuty mijały zostało mi tylko 3 minuty i nie zdążę.
- Nie przejmuj się zdążysz, a tak w ogóle to można autograf ? - chłopak miał przyjemny głos, dziwne to było że chłopak w wieku ok. 17 lat prosił mnie o autograf.
- Jasne, chociaż i tak wiem że robisz to z grzeczności, gdzie mam się podpisać ?
- Nie no, to nie dla mnie moja młodsza siostra Wiktoria jest twoją fanką, cierpi na raka wątroby, ciągle ogląda mecze i gada że w reprezentacji brakuje tylko ciebie - mówił to z łzami w oczach.
- O jej, przepraszam, nie wiedziałam. Mam lepszy pomysł, w jakim szpitalu leży ? Odwiedzę ją.
- Naprawdę mogłabyś ? W świętej Jadwidze, pokój 35 na chemioterapii.
- Nie mów jej, że przyjdę... - właśnie dojechaliśmy na mój przystanek - do zobaczenia, muszę lecieć.
***
- Zdążyłam ? - popatrzyłam na trenera ze strachem.
- Masz szczęście, 20 sekund przed czasem - uśmiechnął się do mnie - dojdź do drużyny Magdy (Olszówka).
Weszłam na boisko przytuliłam się z każdą, miałam zagrywać no i na sam początek ... w siatkę. Uśmiechnęłam się nieśmiało w stronę Madzi, ta poklepała mnie no plecach, potem grałam już lepiej. (gram na pozycji rozgrywającej).
Po treningu szłam z Izką (Cieśnik).
- Wiesz że serio to spóźniłaś się 5 minut. Trener po prostu nie chce cię stracić grasz zbyt dobrze.
- Gdybym grała dobrze to bym była w reprezentacji.
- Martynka nikt od nas z klubu nie jest w reprezentacji.
- To ja chcę być pierwsza.
- Trener mówił Karolinie (Filipowicz) że na meczu z Atom Trefl Sopot, będzie selekcjoner reprezentacji głównie chce wyłapać talenty z Sopotu ale trener mówił że od nas też mogą kogoś wziąć jak się postaramy.
- Oesu ! Ale będę się starać ! - byłam wniebowzięta.
- Dziewczyny ! We wtorek z Sopotem gramy o wejście do 1 ligi, macie grać jak najlepiej. Jutro przyślę 7 dziewczyną sms że są w pierwszym składzie kto to będzie ? Nie wiem - trener zawsze głośno gadał - Karola, zostaniesz pół godzinki dłużej wyznaczymy skład - Karolina była naszym kapitanem.
- Siewie trenerze - Karola weszła z nami do szatni, przebrała się i wyszła.
***
- Mamo ! Idę do dziadka ! - powiedziałam i wyszłam, ubieram się różnie, ze względu na mój chumo, przeważnie,
Szłam 7 minut, był mały kawałeczek do mieszkania dziadka, babcia była zazwyczaj u koleżanki, czasami zastanawiam się czy ona w ogóle przychodzi do swojego mieszkania.
Stanęłam pod drzwiami, zapukałam charakterystycznie 3 razy w drzwi, to był mój i dziadka rozpoznawczy znak. Dziadek natychmiast otworzył drzwi.
- Dziadek ! Mam super wiadomość ! - wbiegłam do przedpokoju i ściągnęłam buty, przytuliłam dziadka, i wraz z nim poszłam do salonu.
- No mów co to za wiadomość - dziadek był uśmiechnięty, zawsze powtarzał że jestem jego najukochańszą wnuczką.
- We wtorek na meczu z Sopotem będzie Alojzy Świderek, będzie wybierał młode talenty do reprezentacji ! - powiedziałam jednym tchem.
- To niesamowite, ale Martynko nie nakręcaj się, nie wiesz czy wybierze akurat ciebie - przytulił mnie - mam nadzieję że załatwiłaś mi miejsce na widowni ?
- Jakbym mogła nie załatwić.
Długo rozmawiałam z dziadkiem na wiele tematów.
- Jutro wybieram się do szpitala.
- Stało się coś ?
- Nie dziadku, pewna mała dziewczynka jest moją fanką, ma raka wątroby, chcę ją odwiedzić.
- To miłe z twojej strony Martysiu, ale nie nakręcaj się, ta dziewczynka jest poważnie chora, polubisz ją ona może umrzeć a ty nie będziesz potrafiła się pogodzić z tym faktem.
- Wiem dziadziuniu, ale chcę ją uszczęśliwić.
***
- Dzień dobry, mogłaby mi pani powiedzieć jak dojść na wydział chemioterapii do sali 35 ? - spytałam miłym głosem pielęgniarki, nigdy wcześniej nie byłam w tym szpitalu, nie wiem co gdzie jest.
Pielęgniarka wskazała mi jak tam dojść, zapukałam cichutko w drzwi od sali dziewczynki, otworzył je chłopak z tramwaju, puścił mi oko i bezdźwięcznie powiedział ,,dziękuję''
- Cześć Wiktoria, jak się czujesz ? - spytałam siadając na krzesło obok łóżka dziewczynki.
- Cze...cze..cześć Mar...Mar...Martyna - dziewczynka była w szoku, była strasznie ładna, miała piękne rumieńce na policzkach - bar..bar..bardzo do...do..dobrze.
- Nie bój się mnie, słyszałam że jesteś moją wielką fanką, to prawda ? - złapałam za jej małą łapkę, to dodało jej odwagi.
- Tak, uwielbiam cię, oglądam każdy twój mecz, grasz świetnie, nawet to Filipowicz gra gorzej od ciebie - uśmiechała się, była pełna radości nie mogłam uwierzyć że jest chora na tak wstrętną chorobę. Po długiej rozmowie obiecałam jej że będę ją odwiedzać, pielęgniarka poprosiła żebym wyszła, pożegnałam się z Wiktorem (tak miał na imię brat Wiktorii).
Wchodząc do domu poczułam wibrację w spodniach, wyjęłam telefon. Na ekranie widniało :,,1 nowa wiadomość od : Trener'' otworzyłam ją i :,,Grasz w pierwszym składzie'' ucieszyłam się niezmiernie, zadzwoniłam do dziadka przekazać mu tę nowinę, opowiedziałam mu o wizycie w szpitalu, był wzruszony.
- Cześć mamo, gdzie Klaudia ? - nie miałam zbyt dobrych kontaktów z mamą i siostrą.
- Wyszła z Kingą na miasto, chcesz obiad ?
- Nie dzięki. Pójdę do siebie.
Weszłam do mojego pokoju, zawsze chciałam mieć swój własny kąt, do 15 roku życia dzieliłam swój pokój z Klaudią, potem się przeprowadziliśmy mam nieduży pokój ale mi wystarcza, ważne że jest duże łóżko, za niedługo mam zamiar się przeprowadzić, klub oferuje każdemu małe mieszkanko, więc czemu nie.
Wzięłam laptopa popisałam z Tomkiem, powiedział mi że wyjeżdża na czas nie określony, że przeprasza, ale ojciec mu karze. No cóż więc zostałam sama z moimi problemami, no może jeszcze z dziadkiem.
***
Poniedziałek rano, nienawidzę tego dnia, poszłam na spacer z Chaps'em.
Usiadłam na ławce obok, kolesia z małym yorkiem, siedział w czapce z daszkiem ale kogoś mi przypominał.
Popatrzył na mnie potem na Chaps'a i się uśmiechnął, znałam skądś ten uśmiech, ale nie mogłam sobie przypomnieć.
- Trochę mi głupio, ja z takim malutkim pieseczkiem, a taka piękna dziewczyna z takim ogromnym wilczurem. - powiedział z nutką strachu w głosie. Ten głos, już go gdzieś słyszałam, czemu ja nie mogę sobie nic przypomnieć.
- Haha. Mi też by było głupio na twoim miejscu, ale nie pies zdobi człowieka, no nie ?
- W sumie to tak, Zbyszek jestem - podał mi rękę, no tak Zbyszek Bartman, teraz wiedziałam to na 100%.
- Martyna, miło mi. - odwzajemniłam uścisk.
- Czyżby wchodząca gwiazda polskiej siatkówki ?
- Nie całkiem, maran rozgrywająca Rzeszowskiego klubu, nie to co słynny ZB9 no nie ? - trochę głupio mi było gadać o mojej marnej karierze.
- Nie od razu jest się na szczycie, mam przeczucie że jeszcze pojawisz się w reprezentacji jako MD3 no nie ?
- Chciałabym, może jutro spełnią się marzenia....
- Jutro ? Czemu akurat jutro ? - nie wydawał się być skrępowany tą sytuacją.
- Jutro jest mecz z Atom Trefl Sopot, przyjeżdża Świderek, by wyłowić nowe talenty, może mi się uda...
- Na pewno ci się uda, wierzę w ciebie.
- Dzięki, wiesz ja muszę już iść. Do zobaczenia - wstałam z ławki - Chaps idziemy.
- Poczekaj, odprowadzę cię.
Gadaliśmy przez całą drogę.
- No to tu, dzięki ze odprowadzenie, pa - dałam mu buziaka w polika i odeszłam.
***
,,Drynnn,drynnn'' rozdzwonił się dzwonek do drzwi o godzinie 23.46. Wstałam z łóżka, chociaż powinnam już spać, bo jutro mecz. Otworzyłam drzwi a tam Tomek z wielką walizka.
- Uprosiłem ojca bym mógł się z tobą pożegnać. Pa Martynko ! - przytulił mnie.
- Gdzie wyjeżdżacie ? Tomek gdzie ? - nie odpowiedział tylko odszedł. - pa Tomaszek - powiedziałam cicho do siebie.
Było mi smuto że mój BBF wyjeżdża, ze łzami w oczach zasnęłam.
***
Mecz zaczynał się o 10.30 na hali byłam punktualnie o 9.00, mieliśmy mały trening, po czym poszłyśmy się przebrać w stroje klubowe. Wchodząc na sale z Izą, byłam przerażona zbiegowiskiem dookoła sektora dla Vip'ów.
- Jak samopoczucie przed meczem ?
- Dobrze, a ty grasz? - spytałam Izki
- Nie Warzocha gra... A ty Martyna grasz ?
- Tak. Dostałam wczoraj sms od trenera.
- To powodzenia, żebyś dostała się do reprezentacji !
- Obym !
Prowadzący coś gadał a ja rozglądałam się po widowni kto przyszedł na mecz, widziałam dziadka, Klaudię, i koleżanki z liceum... Ale najbardziej zdziwił mnie swoim przyjściem ZB9 !
Mecz się zaczął było 6:4 dla Sopotu moja zagrywka iiii.... as serwisowy ! Druga... przejęta przez libero Sopotu, rozgrywająca podbija do atakującej iiii.... potrójny blok... kolejny mój serwis i niestety aut...
Pierwsza przerwa techniczna dla Sopotu, druga dla nas. Jest 1:0 dla nas w setach. Po zaciętej walce przegrywamy 2 seta 22:25. 3 także dla Sopotu. 4 dla nas jest 2:2. Tie break 14:13 dla nas ja na zagrywce i as serwisowy... Wygrywamy mecz...Dostajemy się do 1 ligi... dziewczyny rzucają się na mnie, widownie szaleje krzycząc : Dębicka!! i tak w kółko jestem zapłakana. Trener skład nam gratulacje. Za chwilę pojawia się na boisku dziadek biegną w jego stronę on zapłakany ja także, przytulam go. Potem przyznanie nagród. Dziękujemy sobie za grę idziemy się przebrać... Wychodzę pod halę Podpromie, a tam czeka na mnie Zbyszek.
- Świetnie grałaś Martyna ! Masz miejsce w reprezentacji na bank !
- Dzięki Zbyszek
-Może wyszłabyś gdzieś ze mną ?
- W sumie to czemu nie... Jutro mam trening o 10 na hali - wskazałam ręką na halę - to może tak o 13 w tym miejscu ?
- Jasne to umówieni, a tak w ogóle to też mam tu jutro trening i też o 10.00. Nigdy wcześniej was tu nie widziałem.
- Bo wcześniej byłyśmy w 2 lidze, teraz jesteśmy w 1 i musimy więcej trenować.
- To będziemy się spotykać. Do zobaczenia jutro - przytulił mnie a ja dałam mu buziaka w polika.
Poszłam w kierunku samochodu, gdy weszłam spodziewałam się gratulacji a tu coś innego.
- Znasz Zbyszka Bartmana i się nie pochwaliłaś ? - Klaudia patrzyła na mnie ze złością.
- Tak jakoś wyszło - popatrzyłam na nią z irytacją. - mamo jedźmy już, jestem wykończona, a po za tym muszę odmówić różaniec.
- Różaniec ? Dobrze się czujesz ? - mama miała śmieszną minę.
- No tak, muszę poprosić by Świderek przyjął mnie do reprezentacji.
- Oj dziecko, wiesz że nie zawsze marzenia się spełniają, a różaniec nie pomoże.
- Wręcz przeciwnie Zosiu - dziadek zabrał głos - te marzenie pełnie się jeśli Martynka będzie miała nadzieję, a Bóg nie zaszkodzi w tym wszystkim, wręcz przeciwnie, pomoże.
- Mądre słowa dziadku - Klaudia chciała się podlizać, bowiem uważała że Bartman to mega ciacho i chciała się z nim spotkać.
***
- Martyna już 9 nie zdążysz na trening !
- Już idę mamo! - zaszłam na dół do kuchni - podwieziesz mnie ? Proszę !
- Skarbie przecież ty masz swój samochód.
- Tak mamo ale to awaryjna sytuacja - miałam się spotkać potem za Zbyszkiem więc nie wypadało brać samochodu.
- Niech będzie, jedz szybko bo nie zdążę do pracy.
***
- Hej wszystkim. Idziemy ćwiczyć ? - Karolina była w wyśmienitym humorze.
Poszłyśmy na salę, trener stał z uśmiechem na twarzy.
- Stało się coś ? - któraś dziewczyna z drużyny spytała.
- Stało się stało, ale powiem wam po treningu by was nie zdezorientować.
Odbijałyśmy w parach, ja z Izą, gdy na salę wpadło 20 chłopaków w tym ZB9.
- I to niby ta dezorientacja ? - wypaliłam bez zastanowienia.
- Nie, o tym nawet nie myśleliśmy z trenerem - Karola była zestresowana.
- Wydaję mi się Andrzeju (Kowal) że teraz my mamy halę do użytku nieprawdaż ?
- Tomku, nie mogę zaprzeczyć, ale my także mamy wynajętą hale, wychodzi na t że musimy zrobić wspólny trening, zatem przedstawcie się sobie i ćwiczcie dalej, potem zagramy mały meczyk.
Podszedł do mnie Zbyszek z dwoma facetami, których od razu rozpoznałam.
- Cześć mała.
- Hej duży - dałam mu buziaka w polika.
- Ja też chcę - powiedział jeden, co ja zignorowałam.
- To wy się znacie ? - spytał drugi w tym samym czasie.
- Tak mieliśmy przyjemność się poznać. Martyna to jest Krzysiek a to Piotrek, chłopcy to Martyna.
- Oesu ! Nie sądziłam że kiedykolwiek poznam Igłę i Cichego Pita. - wszyscy się zaśmialiśmy, potem poszliśmy się zapoznać z resztą. I zaczęliśmy trening, po małym meczyku, wygranym przez nas, pożegnaliśmy się ale chłopcy zostali jeszcze chwilę, znaczy my tez bo trener chciał nam coś powiedzieć.
- Dziewczyny ! Miałem wam do przekazania pewną wiadomość, wczoraj po meczu podszedł do mnie Alojzy Świderek i dał mi to - podniósł kopertę w górę- jest to propozycja dla jednej z was o dojście do reprezentacji Polski, ja jeszcze nie otwierałem tej koperty ale podejrzewam kto to może być, zresztą każdy ma swojego kandydata tak więc jest to - zamilkł milczał przez dłuższy czas.
- No kto to jest do cholery ?! - Karolina wybuchła złem, pewnie miała nadzieję że to ona, zresztą jak każda z nas.
- Jest to....
-------------------------
Mam nadzieje że się podoba ;***
- Jadę, tramwaj się nie spieszy, zacznijcie beze mnie, i tak jeszcze będę musiała się przebrać. - w Rzeszowie spokój, nikt się nigdzie nie śpieszy, z wyjątkiem mnie, piękne miasto, jadąc tym starym gruchotem można podziwiać widoki... ale ja do cholery NIE MAM NA TO TERAZ CZASU !
- Dębicka! Ostrzegam cię masz na to 15 minut, jeśli się nie wyrobisz możesz zapomnieć że w tym sezonie wejdziesz na boisko !!! - krzyczał na mnie, nie przejmowałabym się gdyby nie siedział koło mnie przystojny koleś, a mój fatalny telefon oczywiście musiał mieć strasznie głośne głośniki które ja przez przypadek włączyłam.
- Dobrze trenerze, za 10 minut jestem. - powiedziałam smutnym głosem.
Siedziałam z telefonem w ręku patrząc na zegarek, minuty mijały zostało mi tylko 3 minuty i nie zdążę.
- Nie przejmuj się zdążysz, a tak w ogóle to można autograf ? - chłopak miał przyjemny głos, dziwne to było że chłopak w wieku ok. 17 lat prosił mnie o autograf.
- Jasne, chociaż i tak wiem że robisz to z grzeczności, gdzie mam się podpisać ?
- Nie no, to nie dla mnie moja młodsza siostra Wiktoria jest twoją fanką, cierpi na raka wątroby, ciągle ogląda mecze i gada że w reprezentacji brakuje tylko ciebie - mówił to z łzami w oczach.
- O jej, przepraszam, nie wiedziałam. Mam lepszy pomysł, w jakim szpitalu leży ? Odwiedzę ją.
- Naprawdę mogłabyś ? W świętej Jadwidze, pokój 35 na chemioterapii.
- Nie mów jej, że przyjdę... - właśnie dojechaliśmy na mój przystanek - do zobaczenia, muszę lecieć.
***
- Zdążyłam ? - popatrzyłam na trenera ze strachem.
- Masz szczęście, 20 sekund przed czasem - uśmiechnął się do mnie - dojdź do drużyny Magdy (Olszówka).
Weszłam na boisko przytuliłam się z każdą, miałam zagrywać no i na sam początek ... w siatkę. Uśmiechnęłam się nieśmiało w stronę Madzi, ta poklepała mnie no plecach, potem grałam już lepiej. (gram na pozycji rozgrywającej).
Po treningu szłam z Izką (Cieśnik).
- Wiesz że serio to spóźniłaś się 5 minut. Trener po prostu nie chce cię stracić grasz zbyt dobrze.
- Gdybym grała dobrze to bym była w reprezentacji.
- Martynka nikt od nas z klubu nie jest w reprezentacji.
- To ja chcę być pierwsza.
- Trener mówił Karolinie (Filipowicz) że na meczu z Atom Trefl Sopot, będzie selekcjoner reprezentacji głównie chce wyłapać talenty z Sopotu ale trener mówił że od nas też mogą kogoś wziąć jak się postaramy.
- Oesu ! Ale będę się starać ! - byłam wniebowzięta.
- Dziewczyny ! We wtorek z Sopotem gramy o wejście do 1 ligi, macie grać jak najlepiej. Jutro przyślę 7 dziewczyną sms że są w pierwszym składzie kto to będzie ? Nie wiem - trener zawsze głośno gadał - Karola, zostaniesz pół godzinki dłużej wyznaczymy skład - Karolina była naszym kapitanem.
- Siewie trenerze - Karola weszła z nami do szatni, przebrała się i wyszła.
***
- Mamo ! Idę do dziadka ! - powiedziałam i wyszłam, ubieram się różnie, ze względu na mój chumo, przeważnie,
Szłam 7 minut, był mały kawałeczek do mieszkania dziadka, babcia była zazwyczaj u koleżanki, czasami zastanawiam się czy ona w ogóle przychodzi do swojego mieszkania.
Stanęłam pod drzwiami, zapukałam charakterystycznie 3 razy w drzwi, to był mój i dziadka rozpoznawczy znak. Dziadek natychmiast otworzył drzwi.
- Dziadek ! Mam super wiadomość ! - wbiegłam do przedpokoju i ściągnęłam buty, przytuliłam dziadka, i wraz z nim poszłam do salonu.
- No mów co to za wiadomość - dziadek był uśmiechnięty, zawsze powtarzał że jestem jego najukochańszą wnuczką.
- We wtorek na meczu z Sopotem będzie Alojzy Świderek, będzie wybierał młode talenty do reprezentacji ! - powiedziałam jednym tchem.
- To niesamowite, ale Martynko nie nakręcaj się, nie wiesz czy wybierze akurat ciebie - przytulił mnie - mam nadzieję że załatwiłaś mi miejsce na widowni ?
- Jakbym mogła nie załatwić.
Długo rozmawiałam z dziadkiem na wiele tematów.
- Jutro wybieram się do szpitala.
- Stało się coś ?
- Nie dziadku, pewna mała dziewczynka jest moją fanką, ma raka wątroby, chcę ją odwiedzić.
- To miłe z twojej strony Martysiu, ale nie nakręcaj się, ta dziewczynka jest poważnie chora, polubisz ją ona może umrzeć a ty nie będziesz potrafiła się pogodzić z tym faktem.
- Wiem dziadziuniu, ale chcę ją uszczęśliwić.
***
- Dzień dobry, mogłaby mi pani powiedzieć jak dojść na wydział chemioterapii do sali 35 ? - spytałam miłym głosem pielęgniarki, nigdy wcześniej nie byłam w tym szpitalu, nie wiem co gdzie jest.
Pielęgniarka wskazała mi jak tam dojść, zapukałam cichutko w drzwi od sali dziewczynki, otworzył je chłopak z tramwaju, puścił mi oko i bezdźwięcznie powiedział ,,dziękuję''
- Cześć Wiktoria, jak się czujesz ? - spytałam siadając na krzesło obok łóżka dziewczynki.
- Cze...cze..cześć Mar...Mar...Martyna - dziewczynka była w szoku, była strasznie ładna, miała piękne rumieńce na policzkach - bar..bar..bardzo do...do..dobrze.
- Nie bój się mnie, słyszałam że jesteś moją wielką fanką, to prawda ? - złapałam za jej małą łapkę, to dodało jej odwagi.
- Tak, uwielbiam cię, oglądam każdy twój mecz, grasz świetnie, nawet to Filipowicz gra gorzej od ciebie - uśmiechała się, była pełna radości nie mogłam uwierzyć że jest chora na tak wstrętną chorobę. Po długiej rozmowie obiecałam jej że będę ją odwiedzać, pielęgniarka poprosiła żebym wyszła, pożegnałam się z Wiktorem (tak miał na imię brat Wiktorii).
Wchodząc do domu poczułam wibrację w spodniach, wyjęłam telefon. Na ekranie widniało :,,1 nowa wiadomość od : Trener'' otworzyłam ją i :,,Grasz w pierwszym składzie'' ucieszyłam się niezmiernie, zadzwoniłam do dziadka przekazać mu tę nowinę, opowiedziałam mu o wizycie w szpitalu, był wzruszony.
- Cześć mamo, gdzie Klaudia ? - nie miałam zbyt dobrych kontaktów z mamą i siostrą.
- Wyszła z Kingą na miasto, chcesz obiad ?
- Nie dzięki. Pójdę do siebie.
Weszłam do mojego pokoju, zawsze chciałam mieć swój własny kąt, do 15 roku życia dzieliłam swój pokój z Klaudią, potem się przeprowadziliśmy mam nieduży pokój ale mi wystarcza, ważne że jest duże łóżko, za niedługo mam zamiar się przeprowadzić, klub oferuje każdemu małe mieszkanko, więc czemu nie.
Wzięłam laptopa popisałam z Tomkiem, powiedział mi że wyjeżdża na czas nie określony, że przeprasza, ale ojciec mu karze. No cóż więc zostałam sama z moimi problemami, no może jeszcze z dziadkiem.
***
Poniedziałek rano, nienawidzę tego dnia, poszłam na spacer z Chaps'em.
Usiadłam na ławce obok, kolesia z małym yorkiem, siedział w czapce z daszkiem ale kogoś mi przypominał.
Popatrzył na mnie potem na Chaps'a i się uśmiechnął, znałam skądś ten uśmiech, ale nie mogłam sobie przypomnieć.
- Trochę mi głupio, ja z takim malutkim pieseczkiem, a taka piękna dziewczyna z takim ogromnym wilczurem. - powiedział z nutką strachu w głosie. Ten głos, już go gdzieś słyszałam, czemu ja nie mogę sobie nic przypomnieć.
- Haha. Mi też by było głupio na twoim miejscu, ale nie pies zdobi człowieka, no nie ?
- W sumie to tak, Zbyszek jestem - podał mi rękę, no tak Zbyszek Bartman, teraz wiedziałam to na 100%.
- Martyna, miło mi. - odwzajemniłam uścisk.
- Czyżby wchodząca gwiazda polskiej siatkówki ?
- Nie całkiem, maran rozgrywająca Rzeszowskiego klubu, nie to co słynny ZB9 no nie ? - trochę głupio mi było gadać o mojej marnej karierze.
- Nie od razu jest się na szczycie, mam przeczucie że jeszcze pojawisz się w reprezentacji jako MD3 no nie ?
- Chciałabym, może jutro spełnią się marzenia....
- Jutro ? Czemu akurat jutro ? - nie wydawał się być skrępowany tą sytuacją.
- Jutro jest mecz z Atom Trefl Sopot, przyjeżdża Świderek, by wyłowić nowe talenty, może mi się uda...
- Na pewno ci się uda, wierzę w ciebie.
- Dzięki, wiesz ja muszę już iść. Do zobaczenia - wstałam z ławki - Chaps idziemy.
- Poczekaj, odprowadzę cię.
Gadaliśmy przez całą drogę.
- No to tu, dzięki ze odprowadzenie, pa - dałam mu buziaka w polika i odeszłam.
***
,,Drynnn,drynnn'' rozdzwonił się dzwonek do drzwi o godzinie 23.46. Wstałam z łóżka, chociaż powinnam już spać, bo jutro mecz. Otworzyłam drzwi a tam Tomek z wielką walizka.
- Uprosiłem ojca bym mógł się z tobą pożegnać. Pa Martynko ! - przytulił mnie.
- Gdzie wyjeżdżacie ? Tomek gdzie ? - nie odpowiedział tylko odszedł. - pa Tomaszek - powiedziałam cicho do siebie.
Było mi smuto że mój BBF wyjeżdża, ze łzami w oczach zasnęłam.
***
Mecz zaczynał się o 10.30 na hali byłam punktualnie o 9.00, mieliśmy mały trening, po czym poszłyśmy się przebrać w stroje klubowe. Wchodząc na sale z Izą, byłam przerażona zbiegowiskiem dookoła sektora dla Vip'ów.
- Jak samopoczucie przed meczem ?
- Dobrze, a ty grasz? - spytałam Izki
- Nie Warzocha gra... A ty Martyna grasz ?
- Tak. Dostałam wczoraj sms od trenera.
- To powodzenia, żebyś dostała się do reprezentacji !
- Obym !
Prowadzący coś gadał a ja rozglądałam się po widowni kto przyszedł na mecz, widziałam dziadka, Klaudię, i koleżanki z liceum... Ale najbardziej zdziwił mnie swoim przyjściem ZB9 !
Mecz się zaczął było 6:4 dla Sopotu moja zagrywka iiii.... as serwisowy ! Druga... przejęta przez libero Sopotu, rozgrywająca podbija do atakującej iiii.... potrójny blok... kolejny mój serwis i niestety aut...
Pierwsza przerwa techniczna dla Sopotu, druga dla nas. Jest 1:0 dla nas w setach. Po zaciętej walce przegrywamy 2 seta 22:25. 3 także dla Sopotu. 4 dla nas jest 2:2. Tie break 14:13 dla nas ja na zagrywce i as serwisowy... Wygrywamy mecz...Dostajemy się do 1 ligi... dziewczyny rzucają się na mnie, widownie szaleje krzycząc : Dębicka!! i tak w kółko jestem zapłakana. Trener skład nam gratulacje. Za chwilę pojawia się na boisku dziadek biegną w jego stronę on zapłakany ja także, przytulam go. Potem przyznanie nagród. Dziękujemy sobie za grę idziemy się przebrać... Wychodzę pod halę Podpromie, a tam czeka na mnie Zbyszek.
- Świetnie grałaś Martyna ! Masz miejsce w reprezentacji na bank !
- Dzięki Zbyszek
-Może wyszłabyś gdzieś ze mną ?
- W sumie to czemu nie... Jutro mam trening o 10 na hali - wskazałam ręką na halę - to może tak o 13 w tym miejscu ?
- Jasne to umówieni, a tak w ogóle to też mam tu jutro trening i też o 10.00. Nigdy wcześniej was tu nie widziałem.
- Bo wcześniej byłyśmy w 2 lidze, teraz jesteśmy w 1 i musimy więcej trenować.
- To będziemy się spotykać. Do zobaczenia jutro - przytulił mnie a ja dałam mu buziaka w polika.
Poszłam w kierunku samochodu, gdy weszłam spodziewałam się gratulacji a tu coś innego.
- Znasz Zbyszka Bartmana i się nie pochwaliłaś ? - Klaudia patrzyła na mnie ze złością.
- Tak jakoś wyszło - popatrzyłam na nią z irytacją. - mamo jedźmy już, jestem wykończona, a po za tym muszę odmówić różaniec.
- Różaniec ? Dobrze się czujesz ? - mama miała śmieszną minę.
- No tak, muszę poprosić by Świderek przyjął mnie do reprezentacji.
- Oj dziecko, wiesz że nie zawsze marzenia się spełniają, a różaniec nie pomoże.
- Wręcz przeciwnie Zosiu - dziadek zabrał głos - te marzenie pełnie się jeśli Martynka będzie miała nadzieję, a Bóg nie zaszkodzi w tym wszystkim, wręcz przeciwnie, pomoże.
- Mądre słowa dziadku - Klaudia chciała się podlizać, bowiem uważała że Bartman to mega ciacho i chciała się z nim spotkać.
***
- Martyna już 9 nie zdążysz na trening !
- Już idę mamo! - zaszłam na dół do kuchni - podwieziesz mnie ? Proszę !
- Skarbie przecież ty masz swój samochód.
- Tak mamo ale to awaryjna sytuacja - miałam się spotkać potem za Zbyszkiem więc nie wypadało brać samochodu.
- Niech będzie, jedz szybko bo nie zdążę do pracy.
***
- Hej wszystkim. Idziemy ćwiczyć ? - Karolina była w wyśmienitym humorze.
Poszłyśmy na salę, trener stał z uśmiechem na twarzy.
- Stało się coś ? - któraś dziewczyna z drużyny spytała.
- Stało się stało, ale powiem wam po treningu by was nie zdezorientować.
Odbijałyśmy w parach, ja z Izą, gdy na salę wpadło 20 chłopaków w tym ZB9.
- I to niby ta dezorientacja ? - wypaliłam bez zastanowienia.
- Nie, o tym nawet nie myśleliśmy z trenerem - Karola była zestresowana.
- Wydaję mi się Andrzeju (Kowal) że teraz my mamy halę do użytku nieprawdaż ?
- Tomku, nie mogę zaprzeczyć, ale my także mamy wynajętą hale, wychodzi na t że musimy zrobić wspólny trening, zatem przedstawcie się sobie i ćwiczcie dalej, potem zagramy mały meczyk.
Podszedł do mnie Zbyszek z dwoma facetami, których od razu rozpoznałam.
- Cześć mała.
- Hej duży - dałam mu buziaka w polika.
- Ja też chcę - powiedział jeden, co ja zignorowałam.
- To wy się znacie ? - spytał drugi w tym samym czasie.
- Tak mieliśmy przyjemność się poznać. Martyna to jest Krzysiek a to Piotrek, chłopcy to Martyna.
- Oesu ! Nie sądziłam że kiedykolwiek poznam Igłę i Cichego Pita. - wszyscy się zaśmialiśmy, potem poszliśmy się zapoznać z resztą. I zaczęliśmy trening, po małym meczyku, wygranym przez nas, pożegnaliśmy się ale chłopcy zostali jeszcze chwilę, znaczy my tez bo trener chciał nam coś powiedzieć.
- Dziewczyny ! Miałem wam do przekazania pewną wiadomość, wczoraj po meczu podszedł do mnie Alojzy Świderek i dał mi to - podniósł kopertę w górę- jest to propozycja dla jednej z was o dojście do reprezentacji Polski, ja jeszcze nie otwierałem tej koperty ale podejrzewam kto to może być, zresztą każdy ma swojego kandydata tak więc jest to - zamilkł milczał przez dłuższy czas.
- No kto to jest do cholery ?! - Karolina wybuchła złem, pewnie miała nadzieję że to ona, zresztą jak każda z nas.
- Jest to....
-------------------------
Mam nadzieje że się podoba ;***
~Prolog
No to witam na nowym blogu mam nadzieję że się spodoba :D
Nie ma to jak złapać jakieś wstrętne chorubsko dzień przed feriami -.-
Czytajcie i komentujcie
------------------------
,,Kim jestem ?
Niezupełnie wiem. Jedyne jednak co mi świta to 20 letnia blondynka o niebieskich oczach i szczupłej sylwetce.
Skąd pochodzę ?
Z pięknego kraju - Polska,a dokładniej z Rzeszowa.
Co robię ?
Gram w siatkówkę w klubie SKF KS DevelopRes Rzeszów.
Czy się uczę ?
Nie całkiem język angielski mam we krwi, a reszta mi nie potrzebna.
Dlaczego we krwi ?
Tak tylko powiedziałam. Mama uczyła mnie go już od dziecka, był nawet taki moment że znałam go lepiej od mojego ojczystego.
Moja mama ?
48 letnia szatynka o zniewalającej urodzie.
Co robi na co dzień ?
Po fatalnym początku zyskała posadę w kancelarii prawnej, tam rozwijała swoją karierę, teraz natomiast zasiada na najwyższym miejscu w tej kancelarii pod nazwą ,,szef''
Mój tato ?
Nie znam go. Jedyne co wiem to to że mama poznała go na hali we Włoszech, pracowała tam jako sprzątaczka, on grał w siatkówkę z kolegami, spotykali się tam prawie codziennie. Zakochał się w niej, zaprosił ją na kolację, ona też coś do niego poczuła, byli ze sobą około 8 miesięcy.
Czy się kochali ?
Na początku pewnie tak, potem mama z nim zerwała (nie wiem dlaczego), on był załamany, po tygodniu rozłąki, mama dowiedziała się że jest w ciąży.
Czy on o tym wiedział ?
Nie. Pewnie teraz nawet nie wie że ma dziecko. (no chyba że z inną kobietą)
Czy wiem jak się nazywa ?
Skądże, mama nigdy mi nie powiedziała, nie chcę bym go szukała.
Czy ja chcę go szukać ?
Mam zamiar, chcę dowiedzieć się kim jest mój tato, od dziecka o tym marzę, by móc nazwać kogoś ,,tatusiem''
(...)
Miłe wspomnienia ?
Narodziny Klaudii, i wszystko co związane z siatkówką.
(...)
Jak i kiedy nauczyłam się grać w siatkówkę ?
Miałam 6 lat gdy pod mamy nieobecność, znalazłam w jej szafce nocnej zdjęcie młodego mężczyzny (zapewne mego ojca) odbijającego piłkę do siatki. Ta fotka do dziś mnie motywuję, jest moją inspiracją.
Dlaczego ?
Zakochałam się w czarno białym obrazku, do dziś noszę ją w portfelu żeby nikt nie znalazł.
Na 7 urodziny poprosiłam dziadka o piłkę do siatkówki, na początku niezbyt sobie radziłam, ale dziadek mi pomagał, zabierał mnie na profesjonalne mecze, oraz mnie uczył, to jemu zawdzięczam mój sukces.
Mój dziadek ?
75 letni staruszek, ojciec mamy, jest moim najlepszym wsparciem, zawszę mnie pociesza lub doradza, jest na każdy meczu, jak na ten wiek to dobrze się trzyma.
Czy mama wie że mam te zdjęcie ?
Oczywiście że nie. Pytała mnie wiele razy czy tego dnia byłam w jej pokoju, za każdym razem zaprzeczałam, kiedyś użyję tego zdjęcia w odszukaniu mojego rodziciela.
Czy mam rodzeństwo ?
Tak. Młodszą o 6 lat Klaudię.
Zwierzak ?
Jasne. 8 letni Chaps (owczarek niemiecki)
Najlepsza przyjaciółka ?
To głupie bo nie posiadam, mam za to przyjaciela Tomka, znam go od dzieciństwa.
Czy mam coś jeszcze do dodanie na mój temat ?
Raczej nie''
--------------------------
O wow ! Skończyłam, przypominam TO OPOWIADANIE JEST FIKCJĄ ! ZMIENIAM WIELE FAKTÓW, WIELE RZECZY NIE ZDARZYŁO SIĘ NAPRAWDĘ !
Nie ma to jak złapać jakieś wstrętne chorubsko dzień przed feriami -.-
Czytajcie i komentujcie
------------------------
,,Kim jestem ?
Niezupełnie wiem. Jedyne jednak co mi świta to 20 letnia blondynka o niebieskich oczach i szczupłej sylwetce.
Skąd pochodzę ?
Z pięknego kraju - Polska,a dokładniej z Rzeszowa.
Co robię ?
Gram w siatkówkę w klubie SKF KS DevelopRes Rzeszów.
Czy się uczę ?
Nie całkiem język angielski mam we krwi, a reszta mi nie potrzebna.
Dlaczego we krwi ?
Tak tylko powiedziałam. Mama uczyła mnie go już od dziecka, był nawet taki moment że znałam go lepiej od mojego ojczystego.
Moja mama ?
48 letnia szatynka o zniewalającej urodzie.
Co robi na co dzień ?
Po fatalnym początku zyskała posadę w kancelarii prawnej, tam rozwijała swoją karierę, teraz natomiast zasiada na najwyższym miejscu w tej kancelarii pod nazwą ,,szef''
Mój tato ?
Nie znam go. Jedyne co wiem to to że mama poznała go na hali we Włoszech, pracowała tam jako sprzątaczka, on grał w siatkówkę z kolegami, spotykali się tam prawie codziennie. Zakochał się w niej, zaprosił ją na kolację, ona też coś do niego poczuła, byli ze sobą około 8 miesięcy.
Czy się kochali ?
Na początku pewnie tak, potem mama z nim zerwała (nie wiem dlaczego), on był załamany, po tygodniu rozłąki, mama dowiedziała się że jest w ciąży.
Czy on o tym wiedział ?
Nie. Pewnie teraz nawet nie wie że ma dziecko. (no chyba że z inną kobietą)
Czy wiem jak się nazywa ?
Skądże, mama nigdy mi nie powiedziała, nie chcę bym go szukała.
Czy ja chcę go szukać ?
Mam zamiar, chcę dowiedzieć się kim jest mój tato, od dziecka o tym marzę, by móc nazwać kogoś ,,tatusiem''
(...)
Miłe wspomnienia ?
Narodziny Klaudii, i wszystko co związane z siatkówką.
(...)
Jak i kiedy nauczyłam się grać w siatkówkę ?
Miałam 6 lat gdy pod mamy nieobecność, znalazłam w jej szafce nocnej zdjęcie młodego mężczyzny (zapewne mego ojca) odbijającego piłkę do siatki. Ta fotka do dziś mnie motywuję, jest moją inspiracją.
Dlaczego ?
Zakochałam się w czarno białym obrazku, do dziś noszę ją w portfelu żeby nikt nie znalazł.
Na 7 urodziny poprosiłam dziadka o piłkę do siatkówki, na początku niezbyt sobie radziłam, ale dziadek mi pomagał, zabierał mnie na profesjonalne mecze, oraz mnie uczył, to jemu zawdzięczam mój sukces.
Mój dziadek ?
75 letni staruszek, ojciec mamy, jest moim najlepszym wsparciem, zawszę mnie pociesza lub doradza, jest na każdy meczu, jak na ten wiek to dobrze się trzyma.
Czy mama wie że mam te zdjęcie ?
Oczywiście że nie. Pytała mnie wiele razy czy tego dnia byłam w jej pokoju, za każdym razem zaprzeczałam, kiedyś użyję tego zdjęcia w odszukaniu mojego rodziciela.
Czy mam rodzeństwo ?
Tak. Młodszą o 6 lat Klaudię.
Zwierzak ?
Jasne. 8 letni Chaps (owczarek niemiecki)
Najlepsza przyjaciółka ?
To głupie bo nie posiadam, mam za to przyjaciela Tomka, znam go od dzieciństwa.
Czy mam coś jeszcze do dodanie na mój temat ?
Raczej nie''
--------------------------
O wow ! Skończyłam, przypominam TO OPOWIADANIE JEST FIKCJĄ ! ZMIENIAM WIELE FAKTÓW, WIELE RZECZY NIE ZDARZYŁO SIĘ NAPRAWDĘ !
~Bohaterzy
Martyna Dębicka - (20 lat) gra w siatkówkę, jej marzeniem jest :
1.Odnaleźć ojca
2. Dostać się do Reprezentacji Polski Kobiet w siatkówce.
Zofia Dębicka - (48 lat) samotnie wychowuje 2 dzieci, z zawodu jest prawnikiem.
Klaudia Dębicka - (14 lat) młodsza siostra Martyny a za razem jej największy kibic.
1.Odnaleźć ojca
2. Dostać się do Reprezentacji Polski Kobiet w siatkówce.
Zofia Dębicka - (48 lat) samotnie wychowuje 2 dzieci, z zawodu jest prawnikiem.
Klaudia Dębicka - (14 lat) młodsza siostra Martyny a za razem jej największy kibic.
Tomek Piela - (20 lat) najlepszy przyjaciel Martyny, obecnie studiuje, obiecał przyjaciółce spełnić jej marzenia
Reprezentacja Polski Mężczyzn w siatkówce -od lewej :
Marcin Możdżonek (28 lat), Piotr Nowakowski(26 lat), Michał Winiarski (30 lat), Grzegorz Kosok (27 lat), Paweł Zagumny (36 lat), Bartosz Kurek (25 lat), Jakub Jarosz (26 lat), Zbigniew Bartman (26 lat), Łukasz Wiśniewski (24 lata), Michał Kubiak (25 lat), Michał Ruciak(30 lat), Łukasz Żygadło (34 lata), Krzysztof Ignaczak (35 lat), Paweł Zatorski (23 lata).
Na zdjęciu brakuje : Grzegorz Łomacz (26 lat), Mariusz Wlazły (30 lat), Michał Bąkiewicz (32 lata), Karol Kłos (24 lata)
------------------------------
No mam nadzieję że nikogo nie zabrakło... Jakby co to uzupełnię... Piszcie w komentarzach jakby kogoś zabrakło...
To jest opowiadanie fikcyjne.... tylko siatkarze i Andrea są prawdziwi, wiele rzeczy nie miało miejsca... No to ten mam nadzieję że będziecie komentować :D
Marcin Możdżonek (28 lat), Piotr Nowakowski(26 lat), Michał Winiarski (30 lat), Grzegorz Kosok (27 lat), Paweł Zagumny (36 lat), Bartosz Kurek (25 lat), Jakub Jarosz (26 lat), Zbigniew Bartman (26 lat), Łukasz Wiśniewski (24 lata), Michał Kubiak (25 lat), Michał Ruciak(30 lat), Łukasz Żygadło (34 lata), Krzysztof Ignaczak (35 lat), Paweł Zatorski (23 lata).
Na zdjęciu brakuje : Grzegorz Łomacz (26 lat), Mariusz Wlazły (30 lat), Michał Bąkiewicz (32 lata), Karol Kłos (24 lata)
------------------------------
No mam nadzieję że nikogo nie zabrakło... Jakby co to uzupełnię... Piszcie w komentarzach jakby kogoś zabrakło...
To jest opowiadanie fikcyjne.... tylko siatkarze i Andrea są prawdziwi, wiele rzeczy nie miało miejsca... No to ten mam nadzieję że będziecie komentować :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)