poniedziałek, 4 lutego 2013

~Rozdział 6

- O co ci chodzi ? - spojrzałam na naburmuszonego Zbyszka, który nie chętnie uczestniczył w pikniku.
- O nic - siedział ze złością w oczach.
- Przecież widzę że coś nie tak ?
- Po co tu przychodziliśmy ? Mogliśmy ten czas spędzić razem we dwoje.
- Nie doczekanie ! - wstałam z koca - Ja już pójdę. Dzięki chłopcy za przyjemny dzień, ale źle się czuję.
Chłopcy się pożegnali się ze mną i pytali czy mnie odprowadzić, jednak ja nie miałam na to ochoty, Zbyszek mnie zdenerwował.
Weszłam do pokoju i postanowiłam wziąć prysznic, weszłam do łazienki. Po wyjściu z kabiny owinęłam się ręcznikiem i weszłam do pokoju bo zapomniałam ubrań.
- Przepraszam Martysiu - poskoczyłam, Zbyszek siedział na łóżku i patrzył na mnie niby ze skruchą w oczach ale i z iskierkami pożądania.
- Daruj sobie - odwróciłam się i schyliłam się by podnieść spodenki z podłogi i w tej chwili puściłam przez przypadek ręcznik i spadł on na podłogę zrobiłam się niczym burak.
- Zostaw, nie podnoś, tak ci ładnie - Zbyszek był we mnie zapatrzony jak w obrazek. Ja nie zważając na niego podniosłam ręcznik i się nim okryłam, podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
- Do widzenia ! - popatrzyłam na niego ze skrępowaniem i złością. On siedział na łóżku i się nie ruszał - Głuchy jesteś ? Wyjdź !
- Chyba kpisz ! Po tym co zobaczyłem ? Nigdy w życiu ! - oblizał charakterystycznie usta.
- Zboczeniec ! Wynocha ! - patrzyłam na niego z taką powagą, ale jego mina mnie zmiękczyła i wyuchłam śmiechem - Żegnam ! - mimo śmiechu i tak nie chciałam go widzieć.
Wstał myślałam że chciał wyjść podszedł do mnie i po raz kolejny dzisiaj wpił się w moje usta, pech chciał że drzwi były otwarte i przez korytarz przechodził Michał Kubiak.
- O Zbyszek tu jesteś ! Chodź mam sprawę ! - Misiek pociągnął go za rękę i nawet nie zauważyłam że go niema, po chwili jednak usłyszałam jego wściekł głos ,,Kubiak ty kretynie ! Nie odzywaj się do mnie !'' i głośnie trzaśnięcie drzwi.
Ubrałam się  popędziłam na miły spacerek. Po drodze spotkałam Michała Winiarskiego i Mariusza Wlazłego.
- Gdzie się wybierasz ?
- Na spacer a wy ?
- Idziemy z tobą na spacer - zaczął Michał
- Mamy nadzieje że Zibi nie będzie zazdrosny - dokończył Szampon.
Zrobiłam minę typu ,,WTF ?''
- Oj nie gadaj że nic nie wiesz - Michał popatrzył na mnie błagająco.
- Zależy co.
- Zibi zrobił dziś taka awanturę Miśkowi za to ze przerwał mu intymną sytuację. - Szampon ty razem wziął się za początek.
- A wiadome było z kim ta sytuacja była związana - Michał za koniec.
- Debile - wystawiłam w ich stronę język.
- No a najlepsze że wygonił go z pokoju i powiedział że ma nie wracać, więc Kubiak poszukuje lokum.
- A Zbyszek nie wychodzi z pokoju, jak Guma zapukał bo czegoś potrzebował to Bartman wydarł się na niego że zakłóca mu pole myślenia. - Szampon zaczął się śmiać.
- Obydwoje jednak myślimy, zresztą nie tylko my, że jedyną osobą która dobrze na niego wpłynie jesteś ty. - obydwaj się uśmiechnęli.
- W snach.
- Chyba nie pozwolisz żeby Kubiak spał na korytarzu.
- Oj Michałku za dużo sobie wyobrażasz tak czy tak Kubiak nie będzie spał w swoim pokoju, jeśli Martynka tam pójdzie to szybko nie wyjdzie, jeśli nie pójdzie to Zbyszek szybko nie wróci do formy.
- Głupki ! Co mam zrobić ?
- Ale nas nie zbijesz ? Jak to powiemy ?
- Niech będzie.
- No to ubierz ładną bieliznę - ścięłam ich wzrokiem - narzucisz jakąś sukienkę. I pójdziesz potem już zależy od nastroju.
- Ale wy nie macie prawa się wtrącić albo przeszkodzić.
- Słowo harcerza !
- To życzcie mi powodzenia.
Poszłam do pokoju, przebrałam się w to co prosili chłopcy. Wyszłam pewna dziwnych myśli po drodze spotkałam Kubiaka który błagalnym głosem powiedział
- Jak nie wrócisz to mogę u ciebie spędzić noc ?
- Jasne Misiek.
Podeszłam pod drzwi i leciutko zapukałam.
- Czego ?! - warknął głośno.
- Chciałam cię pocieszyć. - cichutkim głosikiem odpowiedziałam, od razu drzwi się otworzyły a w nich pojawił się z przepraszającą  miną Zbyszek.
- Wejdziesz ?
- Po to chyba przyszłam - weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko Zbyszka - może zamknij drzwi na klucz ? - zrobiłam minę typu face palm a on zdziwiony patrzył na mnie.
- Nie spodziewałem się takiego pocieszenia Martynko.
- Ale ja tego nie powiedziałam tylko wolę zabezpieczyć twoich kolegów - popatrzył na mnie spode łba, a ja wybuchłam cichym krótkim śmiechem. Usiadł naprzeciw mnie patrzył mi w oczy, zbliżyliśmy się do siebie i jak na zawołanie zadzwonił mi telefon : ,,Tomuś <3'' o zobaczył ten nagłówek zszedł z łózka i rzucił czymś o ziemię, wykrzykując tylko : PO CHOLERĘ TU PRZYCHODZISZ SKORO KOGOŚ MASZ, ZACHOWUJESZ SIĘ JAK DZIWKA, PROSTYTUTKA, I SZMATA ! podeszłam do niego i strzeliłam mu placka.
- To mój przyjaciel idioto ! - odebrałam i wyszłam z pokoju, on stał jak słup tyle że wku*wiony słup.
- Tak Tomcio ?
- No Martynka dzwoniłaś. Stało się coś masz rozdrażniony głos kto posądził cię o coś co nie zrobiłaś ? - jak on mnie dobrze znał, to właśnie był mój przyjaciel.
- Nie zgadniesz słynny Zbigniew Bartman.
- Wow ! Co ci powiedział ?
- Że jeśli mam chłopaka to nie powinnam do niego przychodzić bo zachowuję się jak dziwka, prostytutka i szmata.
- A znając ciebie strzeliłaś mu placka.
- Jak ty mnie znasz.
- A co do niego to niezły ma charakterek, słyszałem dość dużo o nim. Martynka ja nie będę już cię naciągał wiesz jestem w Kanadzie i...
- GDZIE TY JESTEŚ ???!!!
- W Kanadzie, ojciec mnie tu zabrał. To ja kończę bo niezły rachunek będę miał, to ten powodzenia z panem Zbigniewem. Ciao ! - rozłączył się a ja nie wiedziałam co mam zrobić. Poszłam w kierunku mojego pokoju, wchodzę a tam stado siatkarzy, wszyscy na mnie patrzą z zapytaniem.
- Teraz to chyba pole powiększyło się do granic możliwości, już nawet ja nie jestem tam mile widziana.
Chłopcy spojrzeli na mnie każdy smutny na swój sposób.
- Martyna mogę z tobą zamieszkać ?
- Jasne Misiek że możesz.
- Opowiesz nam jak to się stało że tobie się nie udało. - Igła spytał z grymasem na twarzy.
- Zła bielizna ? - spytał Winiar, a ja ścięłam go wzrokiem.
- Zadzwonił mój przyjaciel Tomek, pech chciał że Zibi zobaczył jak mam go zapisanego i wbił sobie do głowy że to mój chłopak i...
- ...I wyzwał cię od dziwek, prostytutek i szmat - powiedział Nowakowski, zdziwiłam się no bo skąd oni o tym wiedzieli.
- Było słychać. - wyjaśnił mi Szampon.
- Chodźmy, niech Martyna się wyśpi, Dziku nie zrób jej nic.
- Jakbym mógł, Zbyszek by mnie rozszarpał - zgromiłam go wzrokiem i zamilkł.
***
- Gdzie Zbyszek ? - spytałam niepewnie Igły który przysiadł się do mnie na śniadanie.
- Bóg jedyny wie.
- Nadal ma humorki ?
- Humorki ? Od rana nie ma go w pokoju, martwimy się.
- Przesz się nie potnie chyba ?
- Martyna to nie jest śmieszne, ty go jeszcze za dobrze nie znasz... Jeśli mu nie będzie przechodziło to wątpię że Anastasi weźmie go do drużyny.
- Ale że aż tak źle z nim ?
- Niestety
W tym momencie do stoliku dosiadł się Kubiak, Nowakowski, Łomacz.
- I jak Zibi ? - Kubiak spytał smutny.
- Skąd mamy wiedzieć ? - Igła mruknął
- No bo niema go w pokoju, myślałem że już z nim gadaliście.
- Co ty, nikt go nie widział.
- Ja mam pomysł - Pit zabłysnął.
- No dawaj mów.
- Jeden z chłopaków który nic mu nie zrobił podejdzie i spróbuje go przekonać żeby się uspokoił.
- Nie jest zły. Można spróbować, chociaż wiadome jest to że Dziku i Martyna nie zyskają u niego przeprosin.
- Nawet na to nie liczyłam. Ale ja tez go nie przeproszę bo nie mam za co.
- Racja, ale ty Dziku, powinieneś zrobić pierwszy krok. To tak jakby twoja wina. - nie wiadomo skąd pojawił się Winiar, a za nim Szampon.
- Wiem, myślałem nad tym w nocy - Dziku zrobił smutną minę - ale najpierw ten ktoś musi go uspokoić, żeby mnie nie zabił myślę że najlepszy będzie Ziomek, on mu nic nie zrobił i mózgu też czasem używa.
- No to postanowione - Igła wstał - Ziomek ! Chodź mamy sprawę, życia i śmierci reprezentacji !
- Mówić ! - Ziomek stał koło nas z pytającą miną.
- Musisz uspokoić Bartmana.
- Żeby mnie zabił, nie dzięki - odwrócił się i chciał odejść.
- Proszę zrób to dla mnie, Łukasz proszę - nie wiem co mnie poruszyło ale brakowało mi go i być może się martwiłam. Wszyscy popatrzyli na mnie zdziwieni nawet chłopacy z końca stołówki. Ale po chwili znów na Łukasza zwrócili swój wzrok.
- Zrobię to tylko dla ciebie. No i może dla siebie samego. - popatrzył na mnie i  się uśmiechnął.
- Dziękuję Łukasz, dziękuję. - wstałam i poszłam do pokoju.
Weszłam do mojego lokum, rozglądnęłam się dookoła i stwierdziłam że jedyne co mogę zrobić to założyć słuchawki i włączyć jakąś dobijającą piosenkę.
***
- Udało mu się ! Udało ! Ziomek jest wielki ! - Igła wpadł do mojego pokoju.
- To super. Pogratuluj mu ode mnie - aktorsko się uśmiechnęłam.
- Ej co jest ? - zamknął drzwi i usiadł koło mnie.
- Co mi z tego że Zbyszek jest już uspokojony, jak i tak nie będzie chciał mnie widzieć. - łza popłynęła mi po poliku.
- Martynka wiesz co ja zauważyłem że ty bez niego żyć nie możesz - uśmiechnął się - zadaj sobie pytanie : co czujesz do Zbyszka i czy on jest tego wart. To pomaga. - Przytulił mnie, teraz to na dobre się rozpłakałam, odpowiedź na pierwsze pytanie jest : uwielbiam go, jest dla mnie powietrzem, ale nie jestem w stanie mu tego powiedzieć, a na drugie, na drugie nie znam odpowiedzi.
- Dzięki Krzyś że jesteś - dałam mu buziaka w polika, a on obtarł mi łzy spod oczu.
- Chodź nad jeziorko, posiedzimy sobie, zrelaksujesz się.
- Ale tylko ja i ty ?
- Tylko ty i ja - uśmiechnął się - będę czekał na dole.
Wyszedł z pokoju a ja poszłam się przebrać i odświeżyć, ubrałam krótkie kawowe spodenki, kremową koszulę a ramiączkach, kremowe vansy i i kawową torbę.
Wyszłam z pokoju i go zamknęłam, klucz włożyłam do torby i ruszyłam w stronę recepcji.
Po drodze spotkałam Zbyszka, przeszedł koło mnie obojętnie i spojrzał ignorująco.
Łzy zebrały mi się w oczach, ale NIE tak nie może być jeśli ty masz mnie w dupie to ja nie będę gorsza.... Ale to się nie uda za bardzo cię kocham, szkoda że ty już mnie nie.
Zeszłam na dół Krzysiek już stał.
- Idziemy ?
- Pewnie, spotkałam go.
- I jak ? - spojrzał pytająco.
- Przeszedł obok obojętnie.
- Nie przejmuj się. Przejdzie mu.
Gdy doszliśmy usiedliśmy na ziemię i gadaliśmy, było fajnie. Pod wieczór zaczęło się robić zimno.
- Wracamy ? Zimno się robi.
- No to chodź, mogłaś mówić wcześniej, a nie ja cię tu zamęczam opowieściami o mojej rodzinie.
- Przestań, chętnie jeszcze bym posłuchała.
- Mogę ci dokończyć po drodze do ośrodka.
- No dawaj, dokańczaj.
Gdy doszliśmy do ośrodka, pomyślałam że fajnie by mieć dzieci i męża Igła jest farciarzem na dwoje dzieci i kochającą żonę, zazdroszczę mu, tyle że może zamiast żony to męża.
- Trzymaj się Martyna.
- Dzięki. Dobranoc - czemu dobranoc ? Bo już dawno po 23.
Weszłam do pokoju, przebrałam się w piżamę : za duża bluzka ze znaczkiem supermana i luźne krótkie spodenki (takie specjalne do spania). Położyłam się i po długim myśleniu jaki to Zbyszek jest cudowny i za razem głupi, zasnęłam.
***
Po pokoju rozległo się pukanie.
- Wejdź ! - nie wiedziałam kto to ale niech wchodzi.
Do pokoju wszedł Kubiak.
- Co robisz ?
- Miałam iść na śniadanie a co ?
- A tak chciałem spytać. To ja idę cześć. - obrócił się i chciał wyjść.
- Ej czekaj stój ! Misiek, wróć tu ! - krzyknęłam za nim. Obrócił się.
- O co chodzi ?
- Po co tu przyszedłeś ? - spytałam trochę zdenerwowana.
- Nie było cię wczoraj od 10 nie wiedzieliśmy co się stało martwiliśmy się.
- My czyli kto ? - popatrzyłam na niego.
- Ja i chłopacy. - powiedział i się odwrócił - idę na śniadanie - wyszedł i zamknął drzwi.
Byłam trochę zdziwiona, nie zbyt rozumiałam jego wizytę u mnie ale trudno.
Zeszłam na stołówkę. Nałożyłam sobie śniadanie i siadam do stolika przy którym siedzi : Igła, Nowakowski, Łomasz, Wlazły i Winiarski. Usiadłam między Krzyśka a Grześka.
- No siemka co tam ? - spytałam z uśmiechem na twarzy.
--------------------------
Oj głupia ja ! Nie dodałam wczoraj -.- Jestem zua ;< Przepraszam ale zasnęłam z laptopem na brzuchu :> Czytajcie jest trochę do dupy ale tam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz